Droga Wilka
Rozwojem duchowym zajmuję się od ponad dekady. Zawsze czułem, że poza systemowymi schematami i religiami jest coś więcej, coś starego, pierwotnego, coś mistycznego. Szukałem po omacku próbując trafić na ślady tego, co dawno zapomniane i co przez ponad tysiąc lat starano się wytrzebić z tej części świata. Czułem coś niewidzialnego, co mnie woła i prowadzi.
W końcu, tam gdzie nie sięga wzrok ani ręka, idąc ścieżką prawdy i stąpając wilczym śladem, odnalazłem wszystko czego szukałem, a nawet więcej.
Odnalazłem wiedzę naszych przodków, prawdziwą prastarą magię oraz bogów, którzy mnie prowadzą. Stałem się wołchwem, świat ducha stał się moją codziennością. Oczyszczam, uzdrawiam, opiekuję się tym co widoczne i niewidoczne dla ludzkiego oka. Uświadamiam ludzi o ich korzeniach, o mądrości i obyczajach ich przodków oraz o pradawnych bogach, którzy są obecni pomimo tysięcy lat niepamięci.
-Wołchw Wilkiem zwany
Usługa | Personalne | Przestrzeni |
---|---|---|
Odczyt | 150zł | 100zł |
Oczyszczanie | 280zł | od 180zł |
Ochrona | - | 80zł |
Traumy | 80zł | - |
Uzdrawianie | 500zł | - |
Klątwy | od 300zł | od 300zł |
Odcinanie relacji | 220zł / osoba | - |
Odprowadzenie duszy | 250zł | - |
Sesja terapeutyczna | 100zł / mail | - |
Tabelka przedstawia minimalne wpłaty przy pracy z jedną osobą / jedną przestrzenią
Co wchodzi w skład:• Odczyt:
Odczyt w harmonii ciała i ducha - sprawdzenie energii w polu aurycznym, wgląd w karmę rodową, klątwy, diagnoza czakr i przepływu energii oraz zalecenia i pomoc w oczyszczeniu powyższych spraw i pozamykaniu ciążących wydarzeń. Jeśli niezbędne - wgląd w niektóre fragmenty poprzednich wcieleń.
Jak umówić się na odczyt?
Napisać do mnie maila z informacją, jak mogę wam pomóc.
Po ustaleniu, czy chodzi o odczyt ogólny czy doprecyzowany (interesuje was konkretny obszar do sprawdzenia, np skupienie na dotarciu do źródła traumy, czy klątwy, itp) szukacie odpowiedzi na, otrzymujecie dane do wpłaty. W następnym mailu proszę o załączenie potwierdzenia przelewu oraz aktualnego zdjęcia (zdjęcie powinno być wyraźne, z otwartymi oczami, bez maseczki i najlepiej nieobrobione, bez filtrów itp oraz nie starsze niż sprzed ostatniego miesiąca).• Oczyszczanie personalne:
oczyszczenie przestrzeni aurycznej, zdjęcie podczepień oraz pasożytów energetycznych, przejęcie bytów, ładowanie energią, kontakt z opiekunami (w zależności od ich woli).
+ ochrona personalna - założenie ochrony energetycznej układanej pod konkretną osobę, blokującą przepływ negatywnych energii z zewnątrz, chroniąca przed podczepieniami oraz zalecenia, jak utrzymać swoją barierę ochronną w dobrym stanie, jak najdłużej, a nawet na zawsze.• Oczyszczanie przestrzeni:
zamknięcie negatywnych portali, odprowadzenie dusz oraz przejęcie bytów na wskazanym terenie, przywrócenie harmonijnej energii pierwotnej danego miejsca.
W przypadku mieszkań/domów, dodatkowo: oczyszczenie istot opiekuńczych domu lub rodu.
+ dostajecie na maila zalecenia, w jaki sposób utrzymać przestrzeń w domu w harmonii oraz jak samodzielnie oczyszczać.
* Cena za oczyszczanie przestrzeni zależna jest od wielkości obszaru i skumulowania energii na nim. W przypadku domów i mieszkań, cena jest stała.
* W przypadku oczyszczania domów, terenu proszę o przesłanie kilku zdjęć domu/mieszkania, oraz podanie adresu (miasto, ulica, nr bloku, numeru mieszkania proszę nie podawać) - mając adres mogę zobaczyć przestrzeń ze zdjęcia satelitarnego i łatwiej będzie mi się tam przenieść astralnie.• Ochrona przestrzeni
rozpostarcie nad wskazanym terenem energetycznej bariery ochronnej, nieprzepuszczającej bytów negatywnych lub/i wyznaczenie istoty opiekuńczej do danej przestrzeni.• Traumy
dotarcie do źródła powstałej traumy, przeprowadzenie przez rytuał zamknięcia i rozświetlenia traum• Uzdrawianie
Uzdrawianie schorzeń wywołanych przede wszystkim z poziomu ducha, podstawowa diagnoza stanu zdrowia i harmonii ciała i duszy. Ładowania energetyczne, przyspieszenie regeneracji tkanek. Operacja fantomowa (jeśli konieczna), polegająca na odbudowie lub wymienieniu narządów wewnętrznych na zgodne z doskonałym, boskim wzorcem, przyspieszenie gojenia ran.
Przed uzdrawianiem wchodzi też oczyszczanie personalne w cenie.• Klątwy
wyłącznie zdejmowanie klątw z rodu, miejsc lub konkretnej osoby• Amulety
proste ogólne lub ściśle personalizowane amulety ochronne lub naprowadzające na określony cel/efekt, związane z rodem lub związane z konkretną osobą.
Więcej o amuletach tutaj: Wilcze Amulety• Odcinanie relacji:
Rytuał odcięcia więzów z daną osobą, wyczyszczenia relacji i rozdzielenia ścieżek danych osób.• Odprowadzenie duszy
Przeprowadzenie duszy zmarłej osoby do świata zmarłych, pomoc w zakończeniu jej spraw kotwiczących ją w świecie żywych i blokujących przejście dalej.• Sesja mailowa
Wielu z was ma potrzebę podzielenia się historią swego życia i uzyskania odpowiedzi z poziomu ducha na wiele pytań z sytuacji, których nie zrozumiało. Są też tacy, którzy szukają swojej drogi i potrzebują, by ktoś ich na nią naprowadził, zmagają się z sytuacjami o podłożu emocjonalnym i potrzebują wsparcia i regularnego kontaktu.
Teraz daję taką możliwość. 1 sesja = 1 mail.W skład sesji nie wchodzą żadne warsztaty, oczyszczania, zakładanie ochrony.
Po więcej informacji zapraszam do zakładki poniżej:
Przed ustaleniem terminu, proszę o zapoznanie się z poniższym 'obyczajnikiem':
W celu konsultacji, wyceny lub jeśli masz pytania dotyczące usług,
napisz do mnie na e-mail:
[email protected]
Zanim napiszesz z pytaniem, zachęcam do przeczytania najczęściej zadawanych pytań w zakładce poniżej:
NAJCZĘŚCIEJ ZADAWANE PYTANIA
• Czy trzeba płacić za twoją pomoc?
Przez pewien czas pracowałem za darmo, oczyściłem, wyleczyłem i uwolniłem wiele osób. Ale tak samo jak wy, ja też muszę płacić rachunki, jeść, mieć gdzie mieszkać, zadbać o rodzinę. To co robię jest na tyle zajmujące czasowo i energetycznie, że nie podejmuję się pracy systemowej, bo nie pogodziłbym tego z pracą i przyjemnością jaką jest dla mnie bycie wołchwem.
Nadszedł czas, co sugerowało mi wiele osób, bym zaczął przyjmować podziękowania w formie zapłaty.
Spora część mojej pracy polega na uświadamianiu oraz na opiece nad istotami, które nie poruszają się po naszym systemie, a wiec za to i tak nie otrzymuję wynagrodzenia.Można samemu dokonać wyceny, sugerując się tabelką Usługi. W przypadku, gdy nie jesteście pewni z jakich usług skorzystać, robimy wstępną diagnozę i wycenę podczas konsultacji mailowych.
Konsultacje są darmowe.• Jak umówić się na Odczyt / Sesję?
Napisać do mnie maila z informacją, jak mogę wam pomóc.
Po ustaleniu otrzymujecie dane do wpłaty. W następnym mailu proszę o załączenie potwierdzenia przelewu oraz aktualnego zdjęcia (zdjęcie powinno być wyraźne, z otwartymi oczami, bez maseczki i najlepiej nieobrobione, bez filtrów itp oraz powinno być nie starsze, niż sprzed miesiąca).• Oczyszczanie domów i przestrzeni otwartej
W przypadku oczyszczania domów, terenu proszę o przesłanie kilku zdjęć domu/mieszkania, oraz podanie adresu (miasto, ulica, nr bloku, numeru mieszkania proszę nie podawać) - mając adres mogę zobaczyć przestrzeń ze zdjęcia satelitarnego i łatwiej będzie mi się tam przenieść astralnie.• Czy mogę zostać przyjęta/y bez kolejki?
Bez kolejki przyjmuję zgłoszenia wyłącznie pilne (przypadki zagrożenia życia).• Jak długo czeka się na...?
Staram się odpowiadać na maile na bieżąco, zwykle odpowiadam do 3 dni. Natomiast na wykonanie zlecenia czeka się około trzech tygodni (jest kolejka osób, które czekają na pomoc), w przypadku zlecenia na amulet zwykle 2-3 tygodni.
Więcej o amuletach: tutaj• Jak długo utrzymuje się ochrona?
Stabilność ochrony zależy w dużej mierze od dbałości o przestrzeń osoby, która ją nosi. Gdy żyjemy w toksycznym środowisku, wśród osób nieszanujących naszej przestrzeni, lub gdy sami jej nie szanujemy, ochrona zużywa się szybciej. Osoby, które nie pracują nad sobą, nie zmieniają swoich negatywnych przyzwyczajeń sami siebie pozbawiają ochrony, bo nie ma ona miejsca bytu, kiedy ktoś sieje negatywną energię, czyli jeśli szkodzimy innym swoim zachowaniem, to żadna ochrona nie będzie nas chronić przed konsekwencjami.
Po założeniu ochrony, otrzymacie zalecenia, jak utrzymać swoją barierę ochronną w dobrym stanie, jak najdłużej, a nawet na zawsze.• Czym są podczepienia i byty pasożytnicze?
Podczepienia to połączenia mające z ciebie czerpać lub w jakimś stopniu wpływać na ciebie, lub kontrolować. Takie podczepienia mogą zakładać niektóre istoty pozaziemskie lub inne istoty żywiące się lękiem, agresją czy smutkiem. Byty pasożytnicze, to istoty wszelkiego rodzaju, które ciągną od ciebie energię. Ten rodzaj podczepień czasami zakładają nam inni ludzie (często nieświadomie).• Czy możesz opowiedzieć mi o moich poprzednich wcieleniach lub o przyszłości?
Nie. Bogowie, którzy mnie prowadzą nie działają ku zaspokajaniu ludzkiej ciekawości.
Może się zdarzyć, że zobaczę fragmenty twojej przyszłości czy poprzednich wcieleń podczas oczyszczania, ale tylko wtedy gdy jest to niezbędne do pomocy oraz tylko tyle ile jest potrzebne.• Czy mogę za twoim pośrednictwem porozmawiać z bogami?
Nie. Popracuj nad sobą, żyj w prawdzie wtedy sam będziesz mógł z nimi porozmawiać.• Czy współpracujesz z gromadami rodzimowierczymi?
Nie. Jedyne istoty, z którymi współpracuję, to bogowie słowiańscy.• Gdzie mogę znaleźć twoje materiały edukacyjne na temat Słowian i starożytnych bogów?
W zakładce Przekazy
oraz w moich przyszłych publikacjach.
WOŁCHW
i jego rola na ziemi
Wołchw to u Słowian wróżbita, częściowo też mag, swego rodzaju odpowiednik szamana znanego z innych kultur pierwotnych. Sztuka wróżenia wołchwów jest powiązana z kultem boga Welesa.Wołchwowie są ludźmi zajmującymi się sferą magiczną życia plemiennego. Pełnią również funkcję przewodniczą w rytuałach ofiarno- błagalnych poszczególnych bóstw. Ich magiczne moce mogą być wrodzone i przyjmować między innymi formę jasnowidzenia, czy przemawiania w imię przodków, zmarłych bądź bogów. Ceniono szczególnie tych, które prócz tychże zdolności podejmowali się trudu zdobycia szerszej wiedzy na temat praktyk magicznych, jak to określił Henryk Łowmiański – wołchwów „zawodowych”.
Aspekt uzdrowicielski działalności wołchwów nasuwa z kolei myśl o ich konotacjach z rozpowszechnionymi w innych rejonach terminami szeptun, wiedun, czy lekownik. Wołchwowie dzięki swym mocom interweniowali także w nieurodzajnych czasach, posiadają więc mniejszą lub większą kontrolę nad siłami natury.Choć bardzo często to wołchwowie pełnili jednocześnie rolę żerców, to powodem ich wycofywania się na ubocze były sprawy ważniejsze niż rozstrzyganie konfliktów. Wołchw u dawnych Słowian kojarzony był z opiekunem w szerokim pojęciu tego słowa, był też obrońcą, nie tylko ludzi, ale naturalnego porządku oraz tego, co miłe bogom. Widział istoty folkloru, a tych najwięcej było poza osadami. W jego obowiązku była i jest nadal obrona ludzi, a nierzadko też istot które później nazwano “potworami”.
CZYM SIĘ ZAJMUJĘ
Uświadamianie
Czyli podstawa tego, co robię. W dzisiejszych czasach nie znajdzie się prawdy o życiu naszych przodków ani o istotach, z którymi współistnieli tysiące lat temu. Uczeni sami przyznają, że wszystko o czym mówią na temat Słowian bazuje głównie na ich fantazji i próbie dopasowania tego, co zachowało się w innych kulturach, często na siłę. O bogach słowiańskich nie wiadomo praktycznie nic. Gromady rodzimowiercze, choć z sercem i często pięknie, lecz nieudolnie odtwarzają to, co ma przypominać dawne obyczaje Słowian względem bogów. Opowiadając o nich, powtarzają nieprawdę zawartą w książkach...
Tu zaczyna się moja rola. Sięgam wspomnieniami tysiące lat wstecz i uczę oraz opowiadam ludziom jak to drzewiej było naprawdę. Będąc naczyniem dla bogów, przelewam ich przekazy dla szerszego grona osób, które są gotowe ich poznać. Przypominam, jak żyć wraz z naturalną harmonią Ziemi i istotami, które nas otaczają. Pokazuję ludziom, że gdy czegoś nie widzą, nie znaczy że to nie istnieje. Przedstawiam im na nowo istoty od których dawno temu odwrócili wzrok, a które nadal są między nami.
Ochrona
Ochrona, którą nakładam powiązana jest z pradawnym rytuałem, więc zakrawa o magię pierwotną. Jest to swego rodzaju bariera energetyczna, nieprzepuszczająca negatywnych bytów czy energii.
Magia Pierwotna
Zawiązana jest w każdym uzdrawianiu i założeniu ochrony, ale jej arkana sięgają dużo dalej i głębiej. Na ten czas służę nią wyłącznie na poniższe sposoby.• Klątwy
wyłącznie zdejmowanie klątw z rodu, miejsc lub konkretnej osoby• Amulety
proste ogólne lub ściśle personalizowane amulety ochronne lub naprowadzające na określony cel/efekt, związane z rodem lub związane z konkretną osobą, przetkane prawdziwymi runami aktywnymi.• Odcinanie relacji:
Rytuał odcięcia więzów z daną osobą, wyczyszczenia relacji i rozdzielenia ścieżek danych osób.
Oczyszczanie i Uzdrawianie
Zajmuję się oczyszczaniem ludzi, uwalniając ich od podczepień, pasożytów energetycznych, od toksycznego środowiska w którym nauczono ich żyć poprzez system i dogmaty religijne. Oczyszczam także przestrzenie, przywracam im naturalną harmonię kiedy dotknięte nie tylko wpływem człowieka, ale też różnych bytów, klątw czy istot pozaziemskich, zostały naruszone lub zniszczone. Oczyszczam także dusze zmęczone mnogością poprzednich inkarnacji, uwalniam od traum odciskających piętno we wcieleniu obecnym. Oczyszczam także domostwa, które poprzez brak harmonii pozbawione są ochrony istot opiekuńczych, tzw Domowników.
Odprowadzanie
Kontakt ze światem zmarłych to ważna część pracy wołchwa. Dawniej dwa razy w roku odprawiano znane większości Dziady, jednak różniły się one od tego, co możemy przeczytać w książce wiadomego autora. Dziś Dziady odprawiane są nadal, choć wiedzą o tym nieliczni. Nie trzeba jednak czekać do Dziadów, żeby odproawdzić zbłąkane dusze, pomóc im, dowiedzieć się, czego im trzeba i pomóc im przejść na drugą stronę, do Nawii.
Pomagam w każdym przypadku tzw nawiedzenia, uwalniam od niechcianych lub nękających bytów domostwa, przestrzenie oraz ludzi i nieludzi.
W przypadku nawiedzeń istot agresywnych, poltergeistów, beboków czy wszelakich 'potworów spod łóżka', w zależności od przypadku, oczyszczam, oswajam, albo przejmuję i uwalniam od nich zleceniodawców. Więcej o przejmowaniu negatywnych bytów przeczytasz w zakładce "adopcja biesa".
Autor ilustracji:
A. A. Szyszkin
adoptuj biesa
Co u licha...
Praca Wołchwa to także praca z ciemnymi energiami. Z tak zwanymi demonami, diabołami, strzygami, zmorami, marami i wieloma innymi, które ludzie często wrzucają do jednego wora z napisem "potwory".
Kiedy większość osób zajmujących się podobnymi sprawunkami przepycha je do światła, nie zważając na ich wolną wolę lub pozostawia samym sobie, wołchw jest od tego, żeby takim istotom pomóc z pełnym szacunkiem do ich wyborów. Ta część pracy, a nie jest to lekki kawał chleba, zwykle jest lekceważona. Za tą część nikt nie nagradza mnie choćby groszem. Ludzie chcą się pozbyć podczepieńców czy istot, które uprzykrzały im życie. To naturalne. Nikogo później nie interesuje, co dzieje się z takimi bytami, kiedy zostają od nich uwolnieni. A dzieje się bardzo dużo...
Po co to wszystko?
Każda istota w tym wszechświecie zaczyna istnienie po to, żeby się rozwijać. Wszyscy przechodzą przez reinkarnację z kasowaniem wspomnień z poprzednich wcieleń, dopóki nie wejdą na pewien etap rozwoju duchowego. Rozwój jest tym, do czego dąży każda istota, ale jeśli odprowadzimy ją zanim pojmie pewne wartości, to będzie je odrabiać znów, i znów w następnym wcieleniu. Kiedy naprowadzimy takie istoty na właściwą drogę i damy im wybór, czy chcą tą drogą podążyć, a one zdecydują się na to, że tak... lekcja odrobiona, mówiąc obrazowo, demon staje się aniołem.
Diaboł na terapii
Gdy przejmuję taką istotę, rozpoczyna się zwykle długi proces uświadamiania jej o tym, że można egzystować inaczej. Że ma wybór. Że ktoś może obdarzyć ją ciepłym uczuciem. Czasem ogranicza się to długich rozmów i samych ataków energetycznych, ale często okupione jest to podarowaniem na pewien czas dostępu do swojego ciała i umysłu. Taki byt wyniszcza mnie, żeby zobaczyć, że światło za każdym razem odbudowuje i stawia na nogi. Każdy, kto miał do czynienia z takimi istotami wie, jak potrafią na nas wpływać. Pozbawianie energii, olbrzymi stres, ślady po ciosach czy ukąszeniach pozostające na ciele przez pewien czas. Ból, który sprawiają jest jak najbardziej realny, ale kiedy akty agresji się znudzą, pacjent zaczyna obserwować i słuchać. Stąd już połowa drogi do tego, by stał się rozświetlony.
Jak możesz pomóc
Jeśli doceniasz tę część mojej pracy i poświęcenie, możesz mnie wesprzeć dokonując symbolicznej adopcji 'potwora', przesyłając darowiznę na paypal @welesowy
Autorzy ilustracji:
Johann Heinrich Füssli
Thomas Burke
OPINIE i podziękowania
Jeśli masz ochotę wystawić opinię na temat moich działań czy wykonów, to zachęcam do zrobienia tego w linku: OpinieOpinie można też wystawić na facebooku i instagramie oraz napisać ją w mailu, wtedy pod postacią screena będzie widoczna jak poniższe.
Moje przekazy
Dawne rytuały
Nie wyrażam zgody na udostępnianie moich treści gdziekolwiek. Większość moich przekazów znajdziecie także na facebooku, gdzie można podać dalej moje posty, jeśli macie ochotę się nimi z kimś podzielić. Dziękuję
wilcze wyroby
Czyli to, co pod strzechą wołchwa możecie jeszcze znaleźć
Text
Wyrób | 50ml | 100ml | 200ml | Czas oczekiwania |
---|---|---|---|---|
Mazidło | 30zł | 60zł | 100zł | 1-3 tygodni, w zależności od rodzaju |
Text
Wyrób | 100ml | 200ml | 300ml | Czas oczekiwania |
---|---|---|---|---|
Macerat | 30zł | 60zł | 100zł | 1-3 tygodni, w zależności od rodzaju |
O wartości słowa
przekaz od Słowian
“Czas obudzenia nowych Słowian jest jak kiełkowanie młodego ziarna, które posialiśmy z troską, by w czasach "srogiej zimy" nadziei i siły nie zabrakło. Ziarno to pochodzi ze starego świata, choć rośnie w nowym, wiedzę, pamięć i wartości dawnego na Nowy Świat przywróci.”
Dziś, tuż po skończonych oczyszczaniach, choć nic takiego nie planowałem, w medytacji zaczęli podchodzić do mnie Prasłowianie, zaprosili mnie do wspólnego ogniska i wiedziałem już, że popłyną wizje i słowa, które warto będzie spisać. Tym, który chciał, bym przekaz jego z wami podzielił, był Jon. Włosy miał długie i złote, oczy duże, niebieskie. Ubrany w lnianą tunikę z czerwoną krajką. Emanował światłem i spokojem. Gdy zaczął mówić, przypomniał mi wcielenie, w którym w wilczym ciele poznawałem lud Prasłowian.
“W mowie tej rozsiane są pierwiastki Starego, które, gdy czytają, zasiewają się jak ziarna w ich sercach i kiełkują z ich duchem, gdy promień Swarożyca i łza Mokoszy podlewa ich ciała i dusze.”
“Lud Słowa wiedział jak szyfrować wedę i magię w dźwiękach i naturze, w tym co otacza, a czego nie da się zniszczyć. I choć palili dziedzictwo nasze, to jedynie co ważne im się wydawało, a wartości prawdziwych nie znali i wedy nasze i bogów naszych zachowane czekają, ale gdy ktoś słów swoich nie ważny nie odczyta przekazów przodków swoich. Twórzcie słowem, jak tworzycie duchem, twórzcie sercem, jak tworzycie rękami, energia z materią przeplcie się w obu wymiarach i skreuje ład w świecie, który pogrzebał pokój.“
"Jesteście ludem Słowa i Serca. I serce, i słowo nieść winny jednako energię, wtedy przypomnicie sobie szyfr do księgi, którą zapisaną pozostawiliśmy dla was w Ziemi, dla dzieci naszych, lecz nie oczami odczytacie, a sercem czystym, a słowem czystym jest klucz. A w księdze wedy jak żyliśmy, jak towrzyliśmy, i bogi nasze dobre, i zapis pierwotny Mateczki naszej, i Jagi szept jak energię z materią połączyć.“
"Dawniej mawialiśmy "w słowie czyn". Dziś większość Słowian to już nie Lud Słowa i Serca, bo ich serca i słowa nie płyną jednako. Słowa, jak u zgnilców, dusze trują i serce, PraWeda nie istnieje, a prawda w słowie nie gości. Zapomniano PraWedy, czyli mądrości prawdziwej, która prawem w praświecie niosła i tworzyła. I szukają, latorośle, połączenia do Ojców i Matek, do bogów dawnych, a nie wiedzą kędy droga wiedzie. Wiedzie w PraWedzie, przyjmijcie ją w serca i zapamietajcie. Słowa leczą, słowa tworzą, ale mogą też niszczyć i życie odbierać. Słowa jadowe trują i ciało wasze, i duch, i świat, i bliskich waszych. Niech mowa wasza płynie z serca i w czystości, leczyć będzie, oczyszczać i chronić was i tych, których miłujecie.“
Jon podał intencję z małym rytuałem, która pomoże oczyścić nas samych, czakry (szczególnie gardła i serca w tym przypadku) i mowę.
Tak mi to podał w wizji i słowach:
Zbliżcie się do ognia żywego w ciszy i otwartymi dłońmi (wewnętrzną stronę w kierunku ognia) przyjmijcie energię jego. Gdy poczujecie, że wlewa się on w wasze ciało i ducha, tak powiedzcie:
"Ja proszę ciebie, iskro Swarożyca, oczyść moją mowę, by droga jej z serca wiodła i do serc trafiała. Perunie, siłą swoją rozgrom co pęta przepływ miłowania, a ty Welesie doglądaj czynu i słowa mojego, abym nigdy nie zatracił tego co prawe, i wedy, i miłowania szczerego."
Obyczajnik
Poniższy tekst przedstawia ‘obyczajnik’, którego prosiłbym żebyśmy się wszyscy trzymali, w celu uszanowania wzajemnie swojego czasu i energii :)
W przypadku rezygnacji z pomocy, gdy termin został już wyznaczony, proszę o poinformowanie mnie o tym jak najprędzej od momentu podjęcia takiej decyzji - na pomoc czeka zwykle więcej osób, które w takim przypadku mogą otrzymać ją wcześniej.
W przypadku nieuiszczenia ustalonej kwoty do 1 dnia przed wyznaczonym terminem, zlecenie zostaje anulowane.
Gdy potrzeba uzupełnić jakieś informacje (np brak załączonego zdjęcia do maila), w przypadku braku kontaktu (nieodpowiadanie na maila) do dnia wyznaczonego terminu, zlecenie zostaje przełożone na najbliższy inny wolny termin. Dlatego, proszę, pamiętajcie sprawdzać maila oraz folder “spam”.
W przypadku mojej niedyspozycji, wszelkie terminy zostają przesunięte na czas, o którym poinformuję. Jeśli wasze zlecenie zostało już wynagrodzone, możecie oczywiście poprosić o jego zwrot, jeśli nie jest wam miłe poczekać na inny termin.
Bardzo proszę o kontakt wyłącznie mailowy, sms lub na whatsapp. Nie odbieram telefonów.
Umawiając termin akceptujecie zawarte tu informacje oraz zobowiązujecie się je uszanować :)
W e l e s
bóg prawdy, świata podziemnego i magii
“Traktuje się go jako pana zaświatów zasiadającego na tronie w korzeniach Drzewa Kosmicznego, mającego moc przemiany w Żmija (Smoka) oraz w zwierzęta dzikie: wilki oraz niedźwiedzie, posługującego się magią i sprawującego pieczę nad podróżującymi przez Nawię duszami zmarłych, z drugiej strony uważa się go za opiekuna rogatego bydła, niedźwiedzi, wilków i gadów oraz szeroko rozumianego gospodarskiego dobrobytu. Łączy się go z przysięgami, poezją, rzemiosłem, a także – widzeniem przyszłości”
- slawoslaw.pl
2022
Kiedy tu na Ziemi staję przed nim, widzę, że niewiele różni się od tego, jak go przedstawiają. Ukazuje się większy, od przeciętnego człowieka, dorosły jest przy nim jak dziecko.
Długie, nieco falowane czarne włosy, długa czarna broda. Okryty niedźwiedzią skórą, tak że w miejscu kaptura opada niedźwiedzia głowa. Z głowy jego dwa rogi podobne jak u byka, nie jest to element nakrycia głowy, po prostu ma rogi, bo przecież jest też smokiem. Oczy jego ciemno szaro-niebieskie. W prawej ręce kostur spleciony jakby z korzeni drzew, u góry kostur zagina się, na jego końcu dwa kamienie, czaroit i obsydian. Czasem widzę też trzeci zielony kamień, chyba jadeit. Może zmieniają się one z zależności od potrzeb...Towarzyszą mu trzy szare wilki, widzę też kruki. Stojąc przed nim czuć jak prastarą jest istotą, choć staro wcale nie wygląda, jest starszy od Ziemi.
Pachnie mchem i ziemią i jakby skałą, przed oczami mam strumień krążący w skałach głęboko pod ziemią. Wydawać się może groźny, to co dla niektórych jest straszne dla innych jest piękne, jak wąż przed którym jeden ucieknie ze zgrozą, drugi zapragnie go dotknąć i cieszy oczy jego pięknem.
Jest też patronem artystów, mówi się że odpowiada za natchnienie. Uwielbia, kiedy w tym co robimy jest radość i pasja, wtedy płynie do nas jego moc, jego natchnienie, kiedy mamy radość z tego, co robimy, wtedy i on jest szczęśliwy. Nieważne, czy rzeźbisz, malujesz obrazy, czy gotujesz, jeśli jesteś przy tym szczęśliwy, jest to najmilsze bogom i spłynie do ciebie ich obfitość.
Jeśli chodzi o składanie ofiar czy też darów dla bogów, utarło się że wśród tych darów dla Welesa składa się kości wołowe. Jest to błędna interpretacja tego, co robiono kiedyś. Słowianie nie polowali i nie zabijali zwierząt (chyba, że dotknął ich tak wielki głód, że to była jedyna opcja żeby przetrwać). Po pierwsze, z żywego zwierzęcia większy jest pożytek - pomoc w uprawach, pług, nawóz, mleko, możliwość hodowli, zarobku. Po drugie doskonale wiedziano o tym, że zwierzęta mają duszę i świadomość, w dodatku uważano, że i bogowie i przodkowie mogą przybrać postać zwierząt. Wielu z nich potrafiło łączyć się ze zwierzętami, widzieć ich oczami i rozmawiać z nimi (sam byłem taką istotą, która podróżowała z wilkami i widziałem ich oczami).
Kości wołowe poświęcano w ogniu Welesowi (ze zwierząt hodowlanych rogate bydło było dość często spotykane i szanowane w gospodarstwach), ale nie jako ofiara, tylko jako ukochane przez niego zwierzę, a ich członka rodziny, spalano w ogniu tak jak ciała zmarłych. Polecano ich dusze w opiece Welesowi. Oczywiście nie zabijano ich rytualnie, mowa o tym, że jeśli na zwierzę przyszedł czas i odeszło, to była to forma pochówku, podziękowania zwierzęciu i Welesowi, i odesłania jego duszy do Nawii.
Kiedy teraz gdzieś między darami dla Welesa wplątują się kości wołu, Weles kręci głową że to nie tak powinno być.
przekaz od Welesa
Kiedy poczujecie chęć zrobienia czegoś, zróbcie to.
To mogą być proste rzeczy, tańcz do melodii własnego serca, śpiewaj nutami własnej duszy, biegnij przed siebie ile sił w nogach, jeśli sprawia ci to radość, oddaj się temu bez reszty, niech to uczucie wypełni całe twoje jestestwo, a wzniesienie się nie tylko bliżej bogów, ale bliżej źródła, bądźcie iskierkami w [wiecznym] ogniu pasji i miłości Źródła, nie myślcie o tym, co będzie jutro i co było wczoraj, bo liczy się dzisiaj.
Rozmowa z Nyją
2022
Nyja jest chyba jedną z najbardziej tajemniczych istot wśród wiedzy słowiańskiej, bo jest dużo zachowanego, gdzie jest ona wspominana, ale jej “funkcja” nie jest do końca nigdzie opisana. Długi czas sam się zastanawiałem, co to za istota, aż odpowiedź w końcu przyszła. Przyszła w taki sposób, że przy pewnej osobliwej postaci, którą już od pewnego czasu znałem, w kółko słyszałem “Nyja”.
Moje pierwsze spotkanie z Nyją, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że tak dawniej określali ją Słowianie, miało miejsce około dwóch lat temu. Zacząłem w ciągu codziennych czynności kątem oka dostrzegać postać, która zawsze pojawiała się w pobliżu mnie, ale znikała niemal od razu, kiedy ją zauważałem.Któregoś ranka obudziłem się i ujrzałem tę postać tak wyraźnie, jakbym widział każdego z was, kucała pod szafą niedaleko łóżka i patrzyła na mnie. Była to osobliwa postać o nieokreślonej płci, pokryta futrami wilków, z wilczą czaszką na głowie, która zasłania większość twarzy. Kiedy poprosiłem o zdjęcie czaszki, zobaczyłem że pomimo pozornie bardzo ludzkiego wyglądu ma oczy takie, jakie mają wilki, ma nieco dłuższe kły niż ludzie i jest coś smoczego w rysach twarzy tej istoty. Rozczochrane czarne włosy nosiły ślady runa leśnego. Jej wygląd od razu skojarzył mi się z Welesem, dlatego zapytałem, czy jest z nim związana.
Odpowiedziała:
"tak, współpracujemy razem.”
- Jaka jest twoja rola?
“Odprowadzam leśne zwierzęta”
- Dlaczego więc jesteś przy mnie?
Wzruszyła ramionami
“przecież jesteś wilkiem”
odpowiedziała jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
“Weles wyznaczył mi tę rolę.”
- Czy w takim razie to już ten dzień, kiedy mnie odprowadzisz?
“Nie, ale jesteś u zmierzchu twojego wcielenia. Byłeś ciekaw, czy to prawda, że śmierć chodzi przez rok za tymi, których czas się kończy. To prawda, ale nie zawsze. Jeśli ktoś jest otwarty na istoty, których nie widać gołym okiem, zobaczy nas wcześniej. Ty zapraszałeś mnie do rozmowy od lat, ale dopiero teraz dojrzałeś do tego, żebyśmy mogli stanąć ramię w ramię.”
- Od pewnego czasu słyszę od różnych istot, że pachnę śmiercią. Czy ma to związek z tym, że kończy się moja inkarnacja?
“Tak, ale nie tylko i nie chodzi tu o zapach rozkładu. Świat ducha/astralny także jest bogaty w zapachy i smaki, ale język ludzi nie ma takich słów, żeby opisać te zapachy, dlatego kiedy opisywałeś zapachy bogów, miałeś przed oczami całą scenę, bo energia odczuwa wszystkimi zmysłami. Kiedy pachniesz śmiercią, pachniesz duchem, pachniesz Nawią. Dodatkowo, przebywasz blisko Welesa i sercu twojemu miłe jego dzieła, pachniesz więc trochę jak on. Dlatego tak obsiadają cię koty, one mają stałe połączenie ze światem duchowym, dlatego dobrze się czują przy kimś, kto też trochę w nim przebywa.”
- Czy każda Nyja jest taka sama dla każdego?
“Nie. Nas, przewoźników, jest wiele i do każdego przyjdzie taka Śmierć, jaka jego energia. Jeśli z delikatnością i miłością podchodziłeś do innych żyjących* (tu mi pokazało, że nie tylko ludzi, także zwierząt i innych istot, które cię otaczały),* jeśli szacunek miałeś do zmarłych, śmierć twoja z miłością i szacunkiem przyjdzie do ciebie i miła będzie twoim oczom.“
- Dawniej wierzono, że nie powinno się zbyt długo opłakiwać zmarłych, dziś oczekuje się że w dobrym geście jest nawet rok nosić żałobę po nich.
“Łzy nie są miłe zmarłym, którzy miłowali. Jeśli zmarły patrzeć chce na rozpacz tych, którym był bliski, to karmi się energią rozpaczamy i droga krótka do tego, żeby jeść tej energii nie chciał przestać. Jeśli zmarły dobrą energią emanował, to naturalne jest, że nie chce widzieć smutku, a łzy i rozpacz trzymają go na tym świecie, bo chce pocieszyć bliskich i bywa że przez te łzy dalej pójść nie chce.Słowianie za dobrą śmierć uważali spokojną śmierć. Taką, w której zmarły odchodzi po cichu i w spokojności. Wtedy widzieli, że żalu o nic nie ma i spraw niezałatwionych nie pozostawił, nękać nie będzie i zmorą ni strzygą się nie stanie.“
- Jak wyglądają śmierci innych osób?
*“To zależy, co było bliskie im sercu. Wikingowie gdy gaśli wiedzieli Valkyrie, które prowadziły ich do Valhalli. Słowianie blisko byli z naturą i z bogami, dlatego dla nich Nyja wyglądała podobnie jak ja dla ciebie. Kiedy na mnie patrzysz, czujesz spokój, wiesz od kogo przychodzę, ale gdyby tak ubrana Nyja przyszła do kogoś, kto nie miał lub nie pamięta słowiańskiego wcielenia, przestraszyłby się. Najtrudniej jest z ludźmi, którzy mocno utkwili w religijnych dogmatach, bo zwykle na wszystko czego nie rozumieją reagują strachem. Nawet Anioł nie może stanąć przed nimi taki, jaki jest naprawdę. Musi stroić się w piórka i długą szatę, bo gotowi pomyśleć że diabeł po nich przyszedł.” *
- Czy za każdym razem odprowadza nas ta sama Nyja?
*“Zwykle nie, jest nas wiele i zwykle nie nawiązujemy relacji z istotami, które gasimy. Nasza rola jest krótka, gasimy ciało i przeprowadzamy duszę do Nawii. Ale ja odprowadzałem cię już wiele razy. Teraz też będę to ja.” *
Rozmowa z Białym Wilkiem
“(...) wszystko co JEST, obojętnie czy nazwiemy to wyobraźnią czy fikcją literacką, opowieścią nierealną... Skoro Jest i zajmuje pozycje w energii to istnieje naprawdę. Ma swoją przestrzeń i ożywienie. Nie zawsze widzimy, nie zawsze dostrzeżemy... To już nasza osobista droga, jednak warto wziąć to w niej pod uwagę”
- Ealeann, Szepty Drzew
14 02 2022
To czym się z wami podzielę, to jeden z prezentów, które dostałem od Welesa. Otworzył mi pewien portal, do którego wcześniej nie miałem dostępu...
Pojawiłem się nad ruinami starego zamczyska, do którego powoli wlatywałem. Ktoś był wewnątrz, najpierw myślałem że to ja, ale im bliżej byłem tym bardziej widziałem, że wcale nie. Na kamieniach jednej ze zniszczonych ścian siedział i wyraźnie czekał, nikt inny, jak Geralt. Nogi miał wyciągnięte przed siebie, plecy oparte o na wpół zawaloną ścianę. Dłubał mieczem między kamieniami. Twarz nie zdradzała żadnych emocji, milczał. I znów to uczucie, jakbym stanął przed lustrem.
W ruinach byliśmy tylko my, panowała cisza, nie licząc wiatru hulającego poza murami. Atmosfera była bardzo nostalgiczna, do tego ten brak żywego ducha w okolicy w tym zapomnianym przez ludzi, ale nie przez bogów, miejscu. Usiadłem naprzeciw niego na jednym z wielu walających się fragmentów ścian. I zaczęliśmy rozmawiać.
To przeszłość, czy inny wymiar?
“To równoległa rzeczywistość, ale kiedyś wszystko co w tym świecie, było też na waszym. “
Jak różnią się teraz nasze światy?
“Czasy się zmieniły. Zmieniły się potwory. Wiedźmini też.
Świat, w którym teraz jesteśmy, a który był kiedyś jednością z waszym, to świat w którym świat ducha i materii nie jest niczym rozgraniczony. Tutaj każdy zobaczy strzygę, bazyliszka, trupojada, czy wodnika. Tutaj, jeśli ktoś chce cię skrzywdzić, to robi to w prosty, fizyczny sposób. Tutaj, wręczono mi miecze, by bronić ludzi przed tak zwanymi potworami. Ale one też czasem potrzebują ochrony. Po rozdzieleniu naszych rzeczywistości, ludzie zwykle nie widzą istot, które je atakują, ani tych które od zawsze żyły w lasach. Wiedźmini, potwory i część ludzi została przeniesiona na ten wymiar. Elfy i krasnoludy, jeszcze na inny. Nie wszyscy, oczywiście, część została. Ale we wszystkich wymiarach są indywidua, które przemieszczają się między wymiarami. Czarodzieje, magowie przemieszczają się cały czas, dlatego ciągle jest wyraźna pamięć o nich i w waszym wymiarze. Są też portale. Ludzie sami potrafią je otworzyć i wpuścić do siebie potwory, choć ich nie widzą.“
Długi czas myślałem, że to ten świat, te potwory to fikcja. Albo że nie było ich na naszym wymiarze.
“Gdyby nie istniały, nie mielibyście podań o nich, ani obrazów które je przedstawiają. Gdyby wiedźmini nie istnieli, nikt nie opowiedziałby naszej historii.”
Jak zmienili się wiedźmini?
“Zmienił się ich wygląd techniki walki oraz narzędzia pracy. Zmienił się też sposób, w jaki powstają. Zmieniła się ich nazwa. Po rozdzieleniu naszych rzeczywistości ‘wiedźminów na nowy czas’ nazywano Wołchwami. Później Guślarzami i Szeptuchami. Dziś nazywacie się jak tylko wam się podoba. Oczywiście mowa o tych, którzy czują potrzebę, by pomagać i oczyszczać i uwalniać ludzi od podczepień. Ale też o tych, którzy widzą w "potworach" coś więcej.”
Jak teraz wyglądają wiedźmini i gdzie ich znaleźć?
“Stanęliśmy twarzą w twarz, a ty nie byłeś pewny, czy patrzysz w lustro czy nie, choć wyglądamy inaczej. Choć nasz wygląd się różni, ludzie i tak czują kim jesteś i zachowują się tak samo, jak dawniej. Czy nie szydzono z ciebie? Nie byłeś opluwany? Nie rzucono w ciebie kamieniem? Nie wyśmiano cię, nie nazwano odmieńcem? Tak jak ja jesteś samotnikiem, czujesz i widzisz bogów i istoty opiekuńcze, Tak jak ja walczysz z potworami lub im pomagasz, choć nie używasz miecza. Tak jak mnie boli cię ugryzienie tych bytów, choć przecież wasz taniec odbywa się astralnie. Tak jak ja czasem masz wrażenie że to, czym się zajmujesz wyzbyło cię uczuć. I pod pewnym względem i współcześni wiedźmini są, jak dawni. Kiedy młodzi, są naiwni."
Co masz na myśli?
"Że zaczynając liczą wyłącznie na uczciwość ludzi, którym pomagają. Pracują za darmo, ale z biegiem czasu kiedy widzą, że z tą uczciwością bywa różnie, zaczynają ustalać sobie ceny za pracę. I bardzo dobrze! Ludzie powinni mieć świadomość że praca, energia i ryzyko jakie podejmują jest prawdziwe. Wdzięczność słowa jest miła, ale nie napełni ci brzucha ani nie ogrzeje w zimę.”
Jak zmienili się ludzie?
“Ludzie zmienili się najmniej. Coś, co pozostało w tym wymiarze i w waszym, to to że często człowiek okazuje się być najgorszym potworem. Oraz to, że nawet najgorszy potwór potrafi się zmienić. Zachowało się też to, że kiedy potrzebują naszej pomocy, obiecują gwiazdkę z nieba, a kiedy wykonasz robotę, masz szczęście jeśli w ogóle ci podziękują. Ale choć wiedzą, że jesz i żyjesz tak samo jak oni, że włożyłeś pracę i energię, nierzadko też ryzykując własne zdrowie, wypierają to i zapłacić nie chcą, żebyś miał za co kupić sobie miskę zupy."
Jak zmieniły się potwory? Czy są takie, jak je przedstawiono w książkach czy grach?
“Wyglądają podobnie, niektóre też zachowują się podobnie. Ale są o wiele inteligentniejsze, niż je przedstawiono. Z większością z nich da się rozmawiać i w ten sposób rozwiązać problem. Ludzie przyjęli nazywać potworami każdą istotę, której nie znają i która wyglądem różni się od nich. Część istot, które my u nas zwiemy potworami u was nazywacie bytami, podczepieńcami. Te, które i dawniej poruszały się bez materii zostały niezmienione. To istoty demoniczne, albo dusze ludzi i nieludzi, którzy z jakichś przyczyn nie przeszły dalej. My ze względu na to jak dany duch się zachowywał i z jakich przyczyn nie przeszedł na drugą stronę, jak ubierała go energia którą się żywił, nadawaliśmy im różne nazwy, które znacie ale już ich raczej nie przypisujecie. Jak upiór, zjawa, banshee, południca, strzyga… Ale dzięki zbiorowej świadomości, która mamy my, nawet nie znając określenia, instynktownie wiemy jak postępować, jak podejść, czy jak unieszkodliwić takie byty. Były jeszcze hybrydy istot pozaziemskich i ich twory eksperymentalne, które były tu liczniej, ale zostały już odprowadzone. Ciężko było je nazwać inaczej, niż potworami… no i kryptydy, które do dziś macie u siebie. Niektórym nawet udaje się je nagrać.Często słyszę szyderstwa o tym, dlaczego zamiast po prostu wykończyć potwora staram się mu pomóc. Tak jak ty o tym, dlaczego nie przepchniesz przez portal światła takiej istoty. Coś, o czym zapominano gdy patrzono na wiedźminów i o czym nadal się zapomina, to że miecz był ostatecznością. Nie powstaliśmy po to, żeby zabijać, tylko żeby chronić. Wy, choć nie przelewacie krwi, robicie to samo. Jeśli byt nie przestaje atakować, to po prostu odsyłacie go do światła, pozornie nie brudząc przy tym rąk, ale jednak oczyszczacie się po wykonanym ‘zleceniu’. Ja i moje miecze robimy to samo, choć bywa przy tym brudno.”
S t r z y b ó g
bóg wiatru i mórz
2022
Kiedy myślę o Strzybogu widzę energicznego, szczupłego młodzieńca o bladej cerze, białych, średniej długości, prostych włosach i szarych oczach, jest ulotny trochę przypomina jakby ducha. Bardzo roześmiany, wszędzie go pełno, dlatego jest bogiem wiatru, jest synem ziemi i nieba, czyli Mokoszy i Peruna, uwielbia się bawić.
Pojawia mi się słowo Chmurnik/Płanetnik, to są istoty, dusze które mu pomagają czy też bawią się razem z nim w chmurach, ale często sam jest brany za Płanetnika kiedy pokazuje się naszym oczom.
Kiedyś bardzo nie lubiłem wiatru, teraz kiedy wiatr czochra mi włosy widzę Strzyboga który mnie zaczepia do zabawy, który wita się się ze mną i przypomina że życie to zabawa, dlatego kiedy gnamy zapominając o radości życia bywa że Strzybóg zagania nas do domów, przypominając co jest naprawdę ważne, kiedy za mocno pracujemy, czy po prostu rujnuje fryzurę, żebyśmy przestali być tacy “dopięci na ostatni guzik”.
Widzę go w ostatnich zdarzeniach z huraganami, że nie robi tego z uśmiechem, to nie jest przestrzeń pierwotnie przypisana do takich wydarzeń, dlatego czuje się dziwnie i smutno, ale robi to co potrzebne, aby obudzić ludzi, nie on sam decyduje gdzie i jak zadziałać, tutaj ostateczny i najważniejszy głos ma Mokosz, mama Ziemia.Kiedy pomyślałem o ostatnich zdarzeniach z tornadami i tym co dzieje się teraz u naszych sąsiadów:
“Człowiek sam sobie wmówił, że jest najważniejszy na Ziemi, kiedy myśliwy czy kłusownik idzie do lasu, zabija zwierzę nie obchodzi go czy sprawił ból, czy rozbił rodzinę, dlaczego oczekujecie że inne rasy będą przejmować się wami skoro sami nie robicie tego wobec - często - innych ludzi, a co dopiero zwierząt. Może takie zdarzenia dzieją się by pokazać wam, że ludzie nie są pępkami świata, może jest to też lekcja jedności, byście zrozumieli, że nie ma ‘ich’ i ‘nas’, jesteśmy ‘my’. Prosiliście aby prawda na świecie wyszła na jaw, dla większości ludzi żeby zwrócili oczy ku prawdzie musi wydarzyć się tyle kłamstwa, by absurd wywrócił ich życie do góry nogami.”
Kojarzę go jako wesołego chłopca, ale widzę że jest smutny, pytam skąd taka zmiana:
“Smucę się, bo ludzie nie otwierają się na nas. Kiedy zaczepiam ich w ich codziennym życiu, oni denerwują się i klą na mnie, kiedy pukam do ich okien boją się i nie zapraszają do środka, osłaniają się na dworze na wszystkie sposoby, zamiast nauczyć się na nowo czerpać z mojej energii. Żywioły nie są bezmyślne, ale często widzę jak tak się je traktuje. Dajemy im tyle lekcji, ale nie słuchają. Wielu kiedy dowiaduje się o starych bogach uczepia się swoich krzyży jeszcze bardziej, nie widzą tego że ich Jezusa na krzyżu nie ma, a siedzi on z nami, rozmawia i śmieje się.”
Wiele ludzi chciałoby mieć z wami kontakt, pytają mnie jak tego dokonać:
“Tak, bo kiedy dowiadują się i dociera do nich, że istniejemy, że słuchamy, że potrafimy wiele zjawiskowych rzeczy i wpływ mamy na wiele, zaczynają ostrzyć ząbki na to, jakie korzyści mogliby czerpać ‘zaprzyjaźniając’ się z nami. Zaczynają nas szukać z perspektywy swojego chciejstwa. Ty znalazłeś nas żyjąc w prawdzie i czystości serca i intencji, chciałeś poznać prawdę i niczego od nas nie oczekujesz, dlatego kiedy na przykład prosisz o dogodniejsze dla siebie warunki pogodowe działamy na zasadzie wzajemnego szacunku i miłowania. Kiedy prosisz o dostęp do jakiejś przestrzeni, my widzimy czemu to będzie służyć. Niektórym wydaje się że miłym słowem i uśmiechem nabiorą wszystkich, my kiedy patrzymy na was widzimy od razu intencje waszych serc i czemu one służą, dlatego tak często pozostajemy obojętni na prośby wielu, wielu istnień. Kiedy usłuchamy czyjejś prośby raz, drugi, trzeci, człowiek zwykle uznaje że może nami manipulować albo nami kupczyć, zaczynają myśleć, że jesteśmy tu po to, żeby im służyć, a my jesteśmy tu po to, żeby razem tworzyć. Sam widzisz, że niektórzy dowiadując się że mówimy do ciebie i przez ciebie, zaczęli traktować cię jak telefon, przez który mogą wysłać do nas sms, jednocześnie oczekując od nas odpowiedzi. My nie działamy po to, żeby zaspokajać ludzką ciekawość. Powtarzasz to wiele razy ludziom, którzy do ciebie przychodzą, a oni nawet po kilku takich informacjach nie potrafią tego uszanować. Dlatego i do nas trzeba przejść przez pewną barierę wibracyjną, jak i do wielu innych istot.Żyjecie w prawdzie i szczerości wobec innych, wobec wszystkich i wobec samych siebie. Kiedy nie będzie w was ani kropli fałszu, jeśli poszukacie nas z szacunkiem i bez oczekiwań, otworzy się dla was brama do nas i do naszych światów. Dbajcie o czystość waszych intencji, a nie zamknięcie przed sobą tych bram.”
Dlaczego najczęściej przedstawiają was jako starców, kiedy wszyscy ubieracie się w młode ciała?
“Dlatego, że dawniej starość kojarzyła się z powagą, wielką mądrością i doświadczeniem. Dziś starość przywodzi na myśl zgorzkniałość i niedołężność. A mając wybór, kto nie wybrałby młodości? Zwłaszcza teraz, kiedy ciągle trzeba wam przypominać o radości życia.”
C h o r s
bóg lunarny
grudzień 2022
Niektórym zdaje się, że o Księżycu wiedzą już wszystko, innym, że nie wiemy o nim praktycznie nic. Wielu postrzega go, jako sztucznego satelitę, coś na kształt pustej makiety, będący jedynie bazą dla obcych cywilizacji, przytarganego Weles jedynie wie skąd… to ostatnie akurat słusznie, bo istotnie - Weles wie. Wiem też ja i za chwilę wam opowiem.
"Widzą jedynie moją tarczę i rozbijają się o nią, mówiąc że to kres, a nie widzą wcale, kto tę tarczę dzierży."
Czym, a właściwie kim w rzeczywistości jest Księżyc?Jego imię brzmi Chors oraz jak sugeruje mi też on sam - Weleżyc (to imię z czasów najstarszych prasłowian), choć ludzie wolą nazywać go - w zależności od podań z dawna - królewskim, czy książęcym synem - Księżycem. Bywa, że nawet w środowisku współczesnych rodzimowierców, którzy przecież powinni, jakby się zdawało, polączenie mieć z bogami dawnymi, jego Istota jest odrzucana bo jeden bóg, solarny czyli Swarożyc, syn żaru, im wystarcza. Bo w swej skrytości Księżyc nie zdradził o sobie zbyt wiele, a jako że serca ich w odłączeniu, nie potrafią znaleźć drogi, by porozmawiać z bogiem lunarnym.
Łatwiej jest docenić Istotę, która w czasie naszej aktywności towarzyszy nam w codzienności, za dnia, jednak warto nie zapomnieć również o tym, kto oświetla nam drogę, gdy wokół jest tylko ciemność. Księżyc Chors wcale nie odbija cudzego światła. Ma własną, subtelną emanację i energię, jednak by dotrzeć do jego Istoty trzeba wykazać się podobną subtelnością, która gości i w jego duszy.
Jak więc prawdziwie wygląda Chors, gdy odsuniemy jego tarczę?
Bardzo trafnie i obrazowo opisał go Jabłoński*, któremu zresztą sam Księżyc się ukazał w swej Istocie. "Chors jest szczupły, zwodniczo delikatny i piękny - ale pięknem zimnym, drapieżnym - oczy ma czarne i niezgłębione jak noc, biało-srebrna fala gęstych włosów, niczym zaranna mgła.
Zwoje fałdzistej, czarnej szaty skrywają całą jego sylwetkę. Wiotki, delikatny, giętki jak pnący się po ścianie powój. A raczej niczym wątłe rośliny wyrosłe w podziemnych ciemnościach albo na morskim dnie. Wiecznie blada twarz i mlecznobiała skóra miały w sobie pewien omdlewający czar, a także zwodniczą łagodność.
W czarnych oczach błyskały czasem dziwne iskierki, niczym światło dalekich gwiazd, lecz próżno doszukiwać się w nich choćby cienia jakiegoś cieplejszego uczucia, były bowiem zimne i niezgłębione jak wody Nawii, z której Chors się przecież wywodził.
Milkliwy, z rzadka odpowiada wprost, a najczęściej wymijająco.
Nigdy nie wiadomo było, co myśli i przeżywa, nie sposób było też przewidzieć, co uczyni. Stroniący od innych, wędrujący własnymi drogami, za jedynego towarzysza mający podarowanego mu przez ojca srebrnego wilka, na którego grzbiecie przemierza noc. Samotnik o skrytej i melancholijnej naturze."
Wiele osób wiąże Chorsa nierozerwalnie z kobiecą energetyką i przypisują mu raczej postać bogini, niż boga. Wiąże się to z tym, że tak się utarło na tej rzeczywistości, że cechy które Chors wyraźnie posiada, takie jak wrażliwość, nieśmiałość, delikatność i uczuciowość system przypisuje do kobiet, a mężczyzna - według schematów - miał być przeciwieństwem tych cech.
Chors, pierwszy z synów Welesa, bóg księżyca, nocy i ziemskich wód, już od czasów prasłowian był nocnym przewodnikiem, powiernikiem tego, co w nas najbardziej skryte i co najbardziej boli. Niczym terapeuta, od pradziejów wysłuchuje tęsknych serc, zranionych dusz, ale też przywodzi miłujących by się odnaleźli i ukojenie znaleźli w swojej obecności. Samotnym dotrzymuje towarzystwa, pociesza gdy czujemy się przytłoczeni życiem w tych trudnych czasach. Rozumie doskonale złożoność uczuć, ich siłę mogącą zarówno tworzyć, jak i niszczyć… Jest romantykiem, który łagodzi konflikty i sprzyja harmonii. Wycofuje się jednak, gdy tej harmonii między dwójką brakuje.Dla odmiany, poprosiłem jego, aby podzielił się z nami tym, co jego najbardziej trapi. Odpowiedział tak…
"Z biegiem czasu obserwowałem jak ubywa miłości tu, na Ziemi. Serca zamykały się coraz bardziej, zapominając czym właściwie jest miłość… dziś tak rzadko goszcząca w ludzkim życiu, przysłonięta pracą, schematami, narzuconymi przez innych powinnościami i wzorcami. Zdarza się, że obserwuję Istotę o sercu światłem emanującym, niczym u dawnych ludów, niestety zwykle zranione, i przychodzi mi patrzeć jak to serce gaśnie, jak kostnieje i lodem zamiera, bo dziś kochać tak po prostu, prawdziwie i bez zależności, nie lza. I to bardzo mnie smuci..."
* Co do lektur Jabłońskiego, wyprzedzam pytania, nie polecam, ponieważ pod natchnieniem opowieści Chorsa postanowił nie poprzestać na opisaniu jednej jego historii, a zapragnął opisać całe domniemane dzieje bogów słowiańskich, opierając się - niestety - na “wiedzy” książkowej oraz zapożyczeniach z innych religii, w tym dużo z katolickiej. Samą historię Chorsa, opowiedzianą przezeń, sam wstawię lub prześlę chętnym, jeśli takowi się znajdą.
Na słowiańskiej góry szczycie
marzec 2022
Odkąd wróciłem z Jarych Godów czułem, że Ślęża mnie wzywa, że bogowie chcą mnie tam sprowadzić.
Choć moje plany początkowo zakładały inny dzień i inne miejsce, poprowadzono mnie tak, abym wszedł na szczyt na trzeci dzień po Jarym Święcie.
Od razu po wejściu do lasu, na rozpoczęciu szlaku przywitał mnie Strzybóg, który subtelnie wspierał w wędrówce na górę. Miałem ‘szczęście’, pomimo że szedłem najbardziej uczęszczanym szlakiem, całą drogę szedłem sam, podziwiając odciśnięte w drzewach dzieła Strzyboga i Peruna oraz - oczywiście - Mokoszy. I to ich obecność było stale czuć przez pierwszą połowę trasy.
Mniej więcej w połowie trasy, atmosfera wyraźnie się zmieniła, czuć było coś mistycznego, a uczucie nasilało się coraz bardziej, im wyżej byłem. Minąłem pierwsze na szlaku “rzeźby kultowe” - Pannę z rybą i jednego z dwóch ślężańskich niedźwiadków, sprawdziłem, wciąż aktywne energetycznie.
Wyrównanie energii z drzewami ładowało i dało siłę do dalszej wędrówki. Pomimo słabej kondycji, im wyżej byłem, im stromiej prowadził szlak, tym więcej energii miałem.
Ruszyłem dalej świadom tego, że idę ścieżkami, którymi dawniej stąpali nasi dziadowie i bogowie, wybierający się na wielkie święto, aż dotarłem do pustego koryta po strumieniu, który kiedyś tamtędy płynął. Pierwsze wspomnienie, kiedy zmęczeni podróżą Słowianie obmywali swoją twarz i gasili pragnienie, poili konie. Za mną nieco ponad połowa drogi, a im wyżej byłem, tym bardziej czuć było wokół pierwotną magię.
Nagle, przez chwilę czuć było zapach Welesa, i niemal w tym samym momencie już towarzyszyły mi kruki, które z nim powiązane, poczułem mocno jego obecność i prowadzenie, byłem coraz bliżej wielkiego miejsca mocy, na świętej górze Słowian. Szelest gałęzi subtelnie niósł ze sobą echo pieśni śpiewanej tysiące lat temu przez naszych dziadów. Tak, było je słychać naprawdę.
Mijałem wiele miejsc ważnych dla prasłowian, nie sposób było się nie zatrzymać i nie skosztować energii, która od nich płynęła, miało się ochotę wejść wszędzie i wszystkiego dotknąć, by poczuć energię jeszcze mocniej, bogowie jednak ciągle prowadzili, pilnując bym za bardzo ze szlaku nie odchodził, bo wiedziałem, że na górze mam coś jeszcze do zrobienia. Miałem tylko określone kilka godzin, a do szczytu był jeszcze kawałek, całkiem stromej, kamienistej ścieżki.
Dotarłszy na szczyt, pierwszym co rzuciło się w oczy, był kościół stojący dokładnie w tym miejscu, gdzie dawniej stała słowiańska świątynia. Tuż obok świątyni - słynny niedźwiadek, welesowe zwierzę i jedna z postaci, które potrafi przybrać. Odsłonięty, nieopisany, wystawiony na pastwę nieświadomych i często ignoranckich turystów, czujących nieokiełznaną potrzebę, żeby usadzić swoje pupy na wszystkim, co nie jest krzyżem. Stale dewastowany, na którego straży stoją w miarę swoich możliwości, rodzimowiercy. Energia od Niedźwiadka bije nawet mocniej, niż od posągów w niższych partiach góry. Ten, jak i poprzedni niedźwiadek poświęcony Welesowi i jego mocą pełny, z Nawią związany.
Odpoczywając, cieszyłem oczy pięknymi widokami, odpływając w takich mini-medytajach, oglądałem to co pokazują mi bogowie, głazy, duchy prasłowian. Patrząc na majaczące w dole wsie i pola widziałem jednocześnie, jak widok z tej góry wyglądał tysiące lat temu, pytając o to, co się tu działo zanim Chrześcijanie zrobili, to co zrobili, pokazała mi się piękna wizja, którą w dziś otrzymanym przekazie wam podam:
Przynajmniej raz do roku zjeżdżało na Ślężę wiele Słowian z wielu osad na wielkie święto, które trwało trzy dni i trzy noce, brali oni trzy konie, lecz nikt na koniach przez całą drogę nie siadł, tylko prowadził je na górę i wszyscy o własnych siłach trasę pokonywali, nawet dzieci i starcy.
Trzy przystanki na szlakach robili, by przywitać się z duchami góry i z duchami lasu. Dary drobne zostawiali, a trzeci i ostatni przystanek ku czci zmarłych poświęcali, i tam Dziady wiosenne odprawiali.
Na szczyt docierając witali się ze wszystkimi przybyszami, trzy chleby brali i dzielili się nimi, ściskali się i wszyscy wspólnie zaczęli szykować wielkie ognisko, a kobiety jedzenie wspólnie przygotowywały na wspólną biesiadę podczas gdy starsze dzieci i mężczyźni dzieci małych doglądali i o bogach im opowiadali, zwyczajów uczyli.
Do świątyni wchodzono obmywszy przedtem twarz i ręce, a w środku w ciszy wszyscy bogom dziękowali, kładąc na posągach dłonie obie a czasem i czoło w miejscu trzeciego oka o nie opierając, i prosili oni o to co ich sercom bliskie, i wyczekiwano ich przyjścia, bo niektórzy i w ciele z krwi i kości przychodzili, a pojawiali się znikąd tak jak zwierzęta przez nich przysłane.
I wypatrywano ich znaków, a każdy chwilę znajdował na to, żeby w ciszy pomedytować, energię i magię bogów przyjąć do serca i duszy. A gdy noc nastawała, tańce wokół ogniska urządzano, pieśni piękne śpiewano i melodie wygrywano, a bębny tętno wybijały, i częstowano się jedzeniem, cieszyli się wielce prasłowianie z tego święta i trwało to tak trzy dni i trzy noce.
Na Ślęży wiele świąt hucznych obchodziły także elfy, które też zewsząd na Ślężę przybywały tłumnie i także ich święta, jak chociażby Beltaine, które przypadło na przełom kwietnia i maja, czyli święto ku czci Jaryło, który także ich bogiem jest i zawsze wraz z nimi on był na tym święcie, przez trzy dni i trzy noce, świętowali podobnie do Słowian, a i czasem niektórych Słowian zapraszano na to święto, tak samo jak niektóre elfy zapraszano na święta Słowian. Po trzeciej nocy Jaryło znikał, pozostawiając elfów z obfitościami, którą przynosił swą miłością i swoim jestestwem.
Poczułem potrzebę, aby jakoś zabezpieczyć to miejsce, zaczynając od niedźwiadka. Nałożyłem więc na niego barierę energetyczną odbijającą energię, z którą ktoś do niego podchodzi, a połączyłem ją z miejscem mocy w górze, więc ochrona tak długo trwać będzie jak i sama góra. Jeśli ktoś z uszanowaniem i czystymi intencjami podejdzie, obfitość i ochronę otrzyma, jeśli ktoś o złych intencjach i wandalizmem niedźwiadka welesowego dotknie, otrzyma to co sam sieje. Na koniec, medytując wraz z duszami prasłowian puściliśmy w eter intencję o to, aby powróciło na górę to, czemu miało to miejsce pierwotnie służyć, a odeszło to co zbudowano na kłamstwie, zasilając miejscem mocy poprosiliśmy też o to, aby mądrość i wiedza prasłowian powróciła w pamięci ludzi i pokój nastał taki, jaki był dawniej.
Schodząc, rozmawiałem też z Welesem o tym, jak przełomowe dla mnie było wejście na tę górę oraz doświadczenia tego wszystkiego. Przez całą drogę dostawałem mnóstwo znaków od bogów, o tym że są przy mnie, że nas prowadzą. Czułem obecność dusz naszych praojców i pramatek, słyszałem echa dawnych zdarzeń, śpiewów, rozmów, szum strumienia którego już tam nie ma.
Wielowymiarowość Góry Bogów
kwiecień 2022
Wróciłem znów do mego domu, do przestrzeni którą ochraniam i z którą jestem jednością. Podchodząc do Ślęży, tym razem otulonej mgłą, wiedziałem, że coś się wydarzy, nie wiedziałem jednak, że tak prędko i w takich ilościach.
Już na samym początku, gdy witałem się z lasem, zaskoczony byłem różnicą pomiędzy tym, jak wyglądał dwa tygodnie temu. Teraz tak intensywnie zielony, pełno kwiecia… aleś tutaj podziałał, Jaryło, pomyślałem. Odwracam spojrzenie w drugą stronę, a koło 5 kroków ode mnie, od ścieżki, pojawił się jeleń. Nie byle jaki, poznałem od razu, gdy nasze oczy się spotkały. On w absolutnym spokoju emanował swoją bezkresną miłością. Nie chciałem nawet drgnąć by nie psuć wspaniałości tego spotkania, on jednak zaśmiał się ze mnie, że “czemuż to wołchw w szoku stanął, że bogów swoich widzi?”
Odprężyło mnie to nieco, wyciągnąłem telefon, bo był najbliżej, i zrobiłem zdjęcie. Bo pozwolił, bo chciał bym opowiedział wam historię. Przystąpił parę kroków naprzód wzdłuż ścieżki, zachęcając mnie do dalszej drogi. Szmer runa leśnego zaznaczał jego kroki, a ja podążyłem wraz z nim, nie mogąc od niego oderwać wzroku. Zatopiłem się w emanacji jego spokoju i radości, i wtedy zniknął. Mrugnąłem jedynie okiem, i nie było po nim śladu - poza jego emanacją. Nie uciekł w zarośla, zoczyłbym i usłyszał. Po prostu zniknął tak nagle, jak się pojawił. Jak opowiadają w przekazach i legendach.
Pozostawił mnie na pierwszych rozstajach, gdzie okazało się, że nie mogę przejść moim stałym szlakiem, bo prowadzą tam wycinkę drzew. Nim zdążyłem do bogów zawołać, na czym to świat stoi, że znów święte gaje wycinają, poszedłem po prostu inną trasą, której do tej pory nie wybrałem. Ta ścieżka była zupełnie inna, niż pozostała część surowego, ślężańskiego lasu. Była bardzo jasna i w pełnym rozkwicie wiosny.
W pewnym momencie poczułem, że muszę zejść ze szlaku, ruszyć nieprzetartą ścieżką. Ruszyłem więc, choć stromo, w pełnym zaufaniu bogom. Przechodziłem przez dziwne “błony” energetyczne, aż zakołowało mi w głowie i niemal nie wiedziałem już, którędy na górę ;) Wtedy obok mnie znów pojawił się jeleń, znów wskazał mi drogę. Podążyłem więc dalej we wskazanym kierunku, nie zadając żadnych pytań. Nagle nie było już słychać pilarki, nawet w oddali. Dotarłem w miejsce tak niezwykłe, że nie w głowie było mi nawet robienie zdjęć. Chciałem doświadczyć tego całym sobą, chłonąć każdą sekundę pięknych przestrzeni i energii, w których się znalazłem. Tak po prostu, dla siebie, nie na pokaz. Widziałem drzewa o tak silnej emanacji i tak odmiennym wyglądzie, jakich jeszcze nigdy nie spotkałem. Poczułem, jakbym znalazł się w otoczeniu bardzo starych smoków, znających każdą tajemnicę Wszechświata. Cała roślinność dookoła przyglądała się mi, szeptała. Podszedłem do jednego z tych drzew, położyłem rękę… i nawet nie widziałem co zapytać. Żadne pytanie nie wydawało mi się adekwatne i “ważne” w przypływie tych doświadczeń. Przywitałem się tylko i zapytałem, czy chciałoby mi coś powiedzieć. “Idź dalej, jesteś już blisko.”
Natrafiłem na pewne złamane drzewo, znajome mi z poprzednich wędrówek, które nawet pojawiło się już wśród zdjęć z mojego posta Na Słowiańskiej Góry Szczycie. Nie pomyliłbym go z innym, bo już za pierwszym razem odebrałem je jako dzieło Peruna, było naznaczone jego energią. Pomyślałem, że pewnie wchodzę na stary szlak, ale… po szlakach nie było śladu. To nie było to miejsce, które pamiętałem, a nawet spojrzałem na mapę i miejsce powinno się zgadzać. Cóż, najwyraźniej nie w wymiarze, w którym się znalazłem. Poczułem się znów nieco skołowany, nie wiedząc co się dzieje, choć zachwyt wcale nie usunął się na dalszy plan. I wtedy po mojej lewej znów pojawił się Jaryło, który pokazał mi po raz kolejny, którą drogą pójść. Tak jak poprzednio, pojawiał się bez dźwięków, nagle i tak samo znikał.
Wyszedłem w końcu na ścieżkę, która powinna być mi znana, bo prowadziła przez najbardziej znany mi szlak. Nie było jednak oznaczeń na drzewach, samo otoczenie wyglądało zupełnie inaczej, tą drogą szedłem po raz pierwszy, choć według mapy i pamięci swojej, podążałem znanym szlakiem… nie spotkałem też po drodze nikogo prócz bogów, duchów i Istot lasu. Zbliżałem się na kolejne rozstaje dróg, w których od zawsze czułem wyraźny przeskok energetyczny. W przeciągu paru kroków otoczenie powróciło do stanu, jaki znałem z poprzednich wędrówek. Od razu pojawili się też ludzie. Szedłem przed siebie, dziękując za wspaniałości, które mnie tu spotkały i po raz pierwszy poczułem prawdziwie, że kocham swoje życie.
Dużą część trasy pokonywałem w rozmowach z bogami, ale choć mówili wiele, to nie będę się tym dzielił. To były mocno prywatne przemyślenia i rozmowy o moim własnym wzroście w duchu. W międzyczasie przystanąłem, by złożyć skromny dar pradawnym Istotom i podziękować im za obecność i opiekę nad lasem. Jak zawsze, zatrzymałem się i na chwilę przy “mojej” ukochanej brzózce, której troska, uczuciowość i płynność słowa zawsze mnie urzeka. Podziękowałem, bo dbała o mnie, przygotowując mnie do trudnej pracy, którą wykonałem niedługo przed ogłoszeniem mojego urlopu.
Następny przystanek zrobiłem w mojej ulubionej części trasy, welesowym zakątku, jak go nazywam. Magię i obecność mego ojca czuć tam na wskroś. Wtedy zrobiłem coś, na co miałem ochotę już od dawna, położyłem się na omszałym głazie i po prostu odpoczywałem ładując się niezwykłą energią tego miejsca, chcąc tam zostać na parę chwil, ewentualnie na zawsze. Zamykając oczy, słyszałem ludzi, którzy idą w moją stronę, ale są jeszcze bardzo daleko. Spoglądałem w różne rejony góry, obserwując jak duch to, co dzieje się wokół. Obserwowałem też energie, którymi ładuje mnie ta przestrzeń i wszystkie istoty, które mnie otaczały. Malowały mnie złotem, zielenią, odrobiną pomarańczy i wirami fioletów mej Umiłowanej. Drzewa chichotały. “Nasz wołchw wrócił do domu” te słowa od Lasu i Istot słyszałem tego dnia bardzo często. Leżałem tak w absolutnej harmonii i miłości, dopóki bogowie, poprzez promienie Swarożyca, nie dali znać że czas ruszyć dalej. Miałem jeszcze parę spraw do załatwienia w innych częściach Góry, ale też jeszcze parę niezwykłości do doświadczenia i wiele przekazów do wysłuchania.
Kolejny ważny przystanek w pradawnym miejscu obrzędowym Słowian… tam dokonałem rytuału, równie starego jak i góra, którego dokonywały wszystkie dzieci welesowe, ochraniając przestrzenie. Od tej pory Góra stała się moim bijącym sercem i zawiązałem kolejny etap na mojej drodze do przyszłości w Jedności.
Będąc już niemal na szczycie, usiadłem jeszcze na moment przy miejscu wyznaczonym przez rodzimowierców, ku Sławie Peruna. Zamknąłem oczy i zacząłem dziękować. Dziękowałem za jego piękną córę, z którą w jedności bije moje serce i odczuwa dusza, choć z dwóch przeciwnych krańców Yggdrasila jesteśmy zrodzeni...Nigdy nie czułem się mentorem, choć im dłużej jestem z wami, tym więcej osób zaczęło mnie tak określać i prosić o rzeczy niebywałe, niezgodne z tym, kim jestem. Nie mam oczywiście za nic żalu, po prostu nie zauważyłem ile osób na sobie nosiłem, a które przecież potrafią iść o własnych siłach… tylko często im się nie chce.Gdy tak rozmawiałem tam z Perunem i Welesem, choć była to prywatna rozmowa o tym, dlaczego prowadzą w połączenie dwa przeciwne światy - “panteonu niebiańskiego” czyli światła i “panteonu podziemnego”, czyli mroku, przekaz dotyczy wszystkich, a przekazali oni zgodne słowa.
“Czas podziałów się skończył. Teraz jest czas na bycie w jedności.”
Od dłuższego czasu nie wstawiałem żadnych wpisów o bogach, niektórzy pytali, czekali. Przekazów miałem mnóstwo, bogowie mówią cały czas. Cały czas widzę Istoty i tzw Potwory. Rozmawiam i uczę się od prasłowian każdego dnia… ale ilekroć siadałem, by podzielić się z wami tymi informacjami i przekazami, następowała pustka. Wyłączano mi pamięć, która wracała jak tylko porzuciłem pomysł o spisaniu tego. Na Górze zapytałem bogów, dlaczego nie chcą już opowiadać wam o sobie i o tym, jak dawniej było. Oto jakie słowa usłyszałem:
“Nie o to chodzi, aby o nas czytali i wybierali z tego, co im pasuje a co nie. Nie w tym rzecz, by nas szukali, jeśli ich dusze wołają w inne strony. Droga z nami, to jedna z bardzo wielu dróg, które prowadzą dalej, ale nie jedyna. Napisałeś i opowiedziałeś o nas już wystarczająco dużo, a nawet nadto, żeby ci którzy tęsknią i w prawdzie chcą znów nas poznać, mogli to zrobić. Ci, którzy szukają nas z poziomu chciejstwa nigdy nas nie odnajdą. Wystarczy tylko tyle, i aż tyle, ile im podarowałeś. Nie ma potrzeby poświęcać czas swojego życia na pisanie o nas, żeby zaspokajać ciekawość innych. To ile mają, wystarczy by poczuli, by się zainspirowali i poszli własną drogą. Teraz ty, wilku, biegnij przed siebie, bo tak jak każdy jesteś odpowiedzialny tylko za siebie. Oglądając się na innych, zwalniasz i bierzesz na siebie nie swoje nauki. Zwróć ich oczy w odpowiednim kierunku, gdy poczują się zagubieni, ale nie prowadź ich za rękę i nie noś na swym grzbiecie. Oczyść ich przestrzeń z obciążeń jeden raz, ulecz, uświadom ich i pozostaw. Nie odrobisz za nich ich lekcji.”
Kolejnego przeniesienia na inny wymiar doświadczyłem schodząc z wieży widokowej. Kto był, ten wie że ciężko byłoby tam się zgubić… A wracając na “główną” część szczytu, nagle znalazłem się kompletnie gdzie indziej. Przede mną malował się szmaragdowo zielony tunel utworzony z drzew, z ich koron, które nie pasowały do tego, co znajduje się na szczycie, który znałem do tej pory. Znów skołowany, w pierwszej chwili myślałem, że jakimś cudem źle skręciłem, więc cofnąłem się do wieży, która stała na swoim miejscu nadal, choć ścieżka do niej była dłuższa i bardziej stroma. Ale zniknął kościół, a droga którą przyszedłem w to miejsce, nie istniała. Zastawiały ją skały. Wróciłem więc znów do tego zielonego tunelu, usiadłem na głazach… i po prostu chłonąłem to, co dzieje się wokół mnie, szczęśliwy, dziękując bogom za te doświadczenia. Gdy po czasie wstałem i znów wróciłem pod wieżę, dawna trasa znów była otwarta, reszta wróciła na swoje miejsce.
Tamtejsza wyprawa od początku kreowana była przez bogów ku mojej indywidualności i niezależności. Ku pokazaniu mi i wam też, na co pozwala praca nad samym sobą, nie wyręczanie się innymi, nie podążanie utartym szlakiem za czyimś śladem. Gdy idziecie trasą waszych przewodników, mentorów, autorytetów zobaczycie przed sobą piękne ścieżki, które wytyczyli, ale nie widzicie ile oni sami pracy włożyli w to, żeby te trasy utorować. Nie widzicie bezdroży, które otwiera przed sobą praca z własną duszą, ani wspaniałości które się z tym wiążą. Idziecie czyimś śladem, nie wkładając w to swojej pracy i podziwiając jedynie wydeptaną ścieżkę. Rolą twórców tych szlaków nie jest prowadzić was za rączkę do waszego Wzrostu, ani do Złotego Wieku, nie będą się bez końca za wami oglądać, a często zdarza się, że tego oczekujecie, ale jest czas, żeby się tego otrząsnąć. W którymś momencie znikniemy wam z oczu, a wy zostaniecie sami na nie swojej, nieznanej ścieżce. Jeśli nie nauczycie się pracować z własnym sercem i z własną duszą, nie będziecie czuć, dokąd iść dalej. Nie jesteście sami, macie swoich opiekunów, swoje Istoty, które was prowadzą i czekają aż otworzycie się na nich, aż zaczniecie słuchać ich. Wasza samodzielna droga zaczyna się tu i teraz. Będę przy was, by was uwolnić, kiedy drogę przetnie wam zmora, strzyga, bies czy inny podczepieniec. Gdy zapytacie o bogów i prasłowian, odpowiem wam adekwatnie do waszych pytań, kierując oczy ku prawdzie. Pokazałem wam, jak stąpać po terenach, po których ja się poruszam, teraz puszczam wasze rączki. Szlak, który przecierałem dla was do tej pory zamienia się w bezdroża. Idźcie tam, gdzie was prowadzi wasza dusza.
Spacer po Ślęży
grudzień 2022
Wplecione w tekst cytaty są przekazem od pewnego starego drzewa, które poprosiło bym poruszył ten temat.
Ślęża jest mi niezwykle bliska. Jestem w jej przestrzeni od wielu, wielu wcieleń i kilka moich szczątków leży na jej terenie. Kiedy stoisz na własnych szczątkach z tak dawna i nadal czujesz zapisaną w nich energię, wiadomość do samego siebie, do przypomnienia sobie i poszerzenia świadomości… gdy widzisz jak energetyka ta pracuje w jedności i harmonii z całą górą i pamięta cię każdy głaz i drzewo… czujesz wiele, a w tym miłość i odpowiedzialność. Powracając znów, w kolejnym wcieleniu na Ślężę, stałem się ponownie jednością z górą, z której rytmem bije moje serce. Doglądałem w energii, choć wzajemna to była opieka. I wzajemna współpraca.
"Kiedy Ślęża odkryje szczątki których strzeże, człowiek powie że są to szczątki kilku ludzi, a nie zobaczy prawdy, że jest to jedna istota, rzeknie że przypadkiem poległ tutaj, a nie ujrzy energii i połączeń, które tworzył z górą, nie dostrzeże że ta istota stanowi jedność z otaczającym ją lasem i górą, i nie rozpozna jej nawet kiedy stanie z nią twarzą w twarz, i choćby każda komórka ciała krzyczała w nim o przebudzenie, ślepym i głuchym pozostanie tak długo, jak długo na prawdę się nie otworzy."
Któregoś razu na Ślęży będąc, nie sam tym razem, lecz w najmilszym towarzystwie, zoczyłem, że Perun swą mocą powalił jedno ze starych drzew, z którym ostatnim razem rozmawiałem o planach dusz. Żal mi się zrobiło mego przyjaciela. Wiedząc, że piorun perunowy nigdy nie uderza w przypadkowe miejsca, pojąć nie mogłem czemu drzewo to zakończyć musiało swe istnienie w tamtym czasie. Czemu się tak poświęciło? To nie poświęcenie, zauważyła Ealeann, i nie koniec istnienia. Tam zostało coś otwarte.
Wtenczas widziałem tylko energię odciśniętą po uderzeniu pioruna i przy następnych razach będąc, widziałem jedynie więcej drzew łamanych przez gromowładnego boga.
"Ludzie nauczyli się tylko brać, nigdy dawać. Idąc na spacer do lasu myślą o tym, jakie korzyści dla siebie chcą z tego wyciągnąć. Oczyścić siebie, naładować siebie, zebrać dary Matki, bez umiaru ogołocić, ponad potrzebę i bez poszanowania i zastanowienia się nad mieszkańcami lasów. Czytają prawdę od Opiekunów i nauki jak odzyskać połączenie ze Światem i Duszą, zachwycają się i wzruszają, ale nie potrafią wprowadzić zmiany w samych sobie i zwyciężyć wpisany program, który odciął ich od Źródła ich własnych Dusz."
Przy ostatniej wizycie w moim domu coś się zmieniło. Nie od razu z podnóża góry dało się tę zmianę zauważyć. Kiedy jednak weszło się odrobinę wyżej, było już wiadome, o co chodzi. Spokój lasu zakłócały pilarki… i iść dalej długo nie trzeba było, by zauważyć jak mocno przerzedził się boski gaj… W połowie wysokości góry nadal słychać było piłę oraz główną ulicę Sobótki, pociągi.
Bogowie, pomyślałem, dlaczego to zostało dopuszczone? Czemu wpuścili tych ludzi tutaj? Czy leszy nie mógłby pogonić precz niszczycieli…? Odpowiedziała mi cała Istota góry.
"Każdy, kto wpuszczony zostanie na Ślężę, ma swoją lekcję do przerobienia i wybory do podjęcia, które określają kim jest w istocie i przed konsekwencjami tych wyborów zostanie postawiony."
Smutno mi jednak było z powodu tej sytuacji. Smutno, że nawet w tak ważnym miejscu dla ich własnych przodków, i w takich czasach, nie ma poszanowania dla Mokoszy.
Widząc, co ludzie czynią z tą przestrzenią, poczułem, że zawiodłem jako opiekun… co może zrobić opiekun w świecie, w którym dla papierka człowiek sam siebie zniewala i nie tylko sam siebie, ale też innych na śmierć skaże? Po co w ogóle tacy opiekunowie, skoro bogowie dopuszczają ludzi w takie miejsca i zezwalają im dewastować…?
"Opiekunowie są potrzebni pewnym przestrzeniom, bo pomagają im przenosić co ma być zachowane. Każdym spacerem, każdym dotykiem gałęzi opiekun równoważy energie, ale każden zesłany i przypisany by nie ochraniać jedynie, a zamknąć pewien proces w określonych czasach zmian."
Minąwszy wspomniane na początku położone piorunem drzewo, jakiś czas później minąłem kolejne poległe w ten sam sposób i zauważyłem już, co się wydarzyło. Patrzyłem jak Perun uderzeniem gromu wyznaczył pewne strefy, które otwierały i zamykały określone przestrzenie przenosząc je w inne, na innych wymiarach, niedostępnych dla ludzi. Las pokazał mi, że Perun swą pracą na sporo czasu przed wycinką przeniósł te drzewa w inne miejsce, a pozostawił jedynie coś w stylu makiet, na wymiarze po którym poruszają się ludzie, którzy nie odrobili lekcji współistnienia i zrozumienia, że wszystko co nas otacza żyje i jest z nami na równi. Swoją ignorancją ludzie sami sobie przyspieszają scenariusz przyszłości, którego tak się obawiają. Nie widzą, że poprzez ich wybory zamykani są w odizolowanej makiecie wymiaru, w którym powybijają sami siebie, bo nie potrzebują żadnej innej rasy do tego. Przeskok na Nowy Świat dzieje się zarówno w jednej sekundzie i cały czas, bo Wielcy Projektanci istnieją poza pojęciem czasu. Tworzą nowe wymiary, w których rozdzielamy się lub łączymy sami, a o tym dokąd się przeniesiemy decydują wartości żyjące prawdziwie w naszych sercach.
To samo, co odczułem ja jako opiekun pewnej przestrzeni, można odnieść do naszych opiekunów, których każden z nas ma wokół siebie. Nie po to, by wyręczali i odbijali od nas każdą lekcję i wybór, przed którym stajemy a który określa co w nas samych. Oni pomagają nam zamknąć pewne etapy. I oczyścić nasze serca swoim dotykiem i podpowiedzią.
"Podstawą do tego, by działać w energii jest zrozumienie tego, że wszyscyśmy równi, a korzenie nasze splecione. Drzewo z drzewem nie konkuruje o dostęp do promieni słońca, dzięki którym wzrasta. Nie próbuje pozbyć się swych braci, by mieć więcej dla siebie, bo wie że każdy dostanie tyle, ile jest mu potrzebne do Wzrostu. Korzeniami drzewo z drzewem dzieli się energiami, gdy ma ich dostatek lub nadmiar, a nie zatruwa. Podając truciznę innym, zatrułoby przede wszystkim same siebie. Las potrafi rozpleść korzenie od tych, którzy nie szanują współistnienia. To samo dzieje się u ludzi. Wasze energetyczne korzenie także są splecione, nie tylko z wami samymi, ale że wszystkim, co jest wokół was, co mijacie i często odbieracie jako martwe i bez Świadomości, a tymczasem głaz pod waszą stopą więcej życia i miłości niesie w sobie, niż niejeden z was."
Często my sami siebie wzajemnie stawiamy przed wyborami, które wyciągają z nas co w nas siedzi. Dużo istot pracujących z energiami dało złapać się w pułapkę i manipulację, by podobnym sobie szkodzić i eliminować. Z zawiścią i chciwością w sercu podchodzą by uzdrawiać tych, co zaufali, a nie widzą że z zatrutym sercem nie uzdrowią nikogo.
Czemu niektórzy zapętlają się, i zamiast współpracować i uzupełniać się wzajemnie swoimi potencjałami, próbują utrudniać innym, kiedy nie zorientowali się, że czystej intencji zrobił się chaos, nie widząc że szkodzą tym przede wszystkim sobie? A może zamykają sami siebie w pustej makiecie na podwalinie swojej ignorancji…?
Połączenie z otaczającym nas światem, zrozumienie równości i tego że wszystko wokół ma własną świadomość, a każde działanie, słowo i myśl pozostawia ślad i reakcję na nie jest kluczowe do Wzrostu i zaistnienia w światach kreacji, zamiast destrukcji. Nikt jednak nie zrobi za was kroku ku przypomnieniu sobie Współistnienia. Proszę was o to, abyście nie tylko czytali, ale też wdrażali w życie i własną codzienność to, czym się z wami dzielimy. Jeśli czytacie o rozmowach z drzewami, próbujcie też sami porozumieć się z nimi. Zbliża się wyjątkowy czas, w którym wielu z was nawet nie będzie musiała wychodzić z domu, by tego dokonać, bo drzewko będzie wewnątrz. Spędźcie z nim świadomy czas i pomyślcie też o tym, co będzie z tym drzewkiem gdy już zdejmijcie z niego dekoracje.
Gdzie uważność, tam zdarzenie
styczeń 2023
Wilcza Pora zaczęła się dla mnie bardzo szczególnie. Kiedy wilczy pasterz Weles wychodzi w ten czas, śniegiem i lodem maluje przestrzenie. Nadszedł czas zimna, ale i obfitości.Kiedy pojechałem na Ślężę, nie wiedziałem jeszcze jaka niespodzianka mnie czeka - nic jej nie zapowiadało. Góra była tym razem w gęstych mgłach spowita całkowicie, aż nie sposób było ją dojrzeć. Kiedy powitałem pierwsze drzewa u podnóża, przeniosłem się w zupełnie inny świat…
Mokosz i Weles pięknie przystroili górę. Idąc samotnie poprzez gęstniejące mgły i biel śniegu, podziwiałem niewymownie piękne oblicze Góry tak mi bliskiej. Drzewa zaczepiały, by na nie spojrzeć, zatrzymać się. Dumne były z tego, jak prezentują się dotknięte oddechem ziejącego lodem smoka - bo właśnie tak wyglądał cały krajobraz.
Rozmawiając z przestrzenią Góry i z Welesem poruszyliśmy kwestię już omawianą wiele razy, ale dziś w swoje święto Weles poprosił, bym zapisał tę rozmowę i podzielił ją z wami.
“Jedni widząc to zimowe oblicze zobaczą piękno i magię - ci przejdą przez nasze ścieżki w szczęściu i zachwycie, którym emanują. Inni patrząc na nas w tych okolicznościach, zobaczą jedynie zagrożenie, śliski lód i twarde głazy, łamiące się pod ciężarem lodu i śniegu gałęzie i sople jak sztylety… ich wędrówka w strachu nieszczęściem poskutkuje, bo uwagę skupiając na tym, kreują swoją rzeczywistość i przestrzeń dookoła siebie.”
Często Wszechświat zaskakuje nas różnymi wydarzeniami, nie zawsze takimi, które są dla nas miłe, łatwo wtedy ulec emocjom. Denerwujemy się, albo cierpimy, że rzeczywistość nie wygląda tak, jakbyśmy tego chcieli. Zapominając zupełnie o tym, o czym przecież doskonale już wiemy - to na czym się skupiamy, nabiera znaczenia i energii sprawczej. Dlatego tak ważne jest wyćwiczenie sobie tzw pauzy w momentach dużych emocji i Odpuszczenie. Nie popadanie dalej w histerię, a wyciszenie.
Wszechświat, opiekunowie, bogowie czy Źródło - co komu bliżej serca i świadomości - prowadzi nas do spełnienia naszych próśb i pragnień, ale czasem by doszły do skutku, muszą postawić nas przed tym, co stoi nam na drodze do nich - a najczęściej jesteśmy to my sami i nasze nieprzerobione lekcje.
L E S Z Y
Król Lasu, Odnowiciel Życia, Rogaty Bóg, Hern.
Druidzi i wołchwowie byli z nimi w niezwykłym połączeniu, opartym na wzajemnym szacunku i współpracy. Leszy coraz częściej też pokazuje się w postaci białego jelenia, które są ostatnio widywane nadzwyczaj często.
Te istoty powołane do życia zostały w prapoczątkach planety. Wyglądają osobliwie, trochę jak humanoidalne jelenie. Jedne z nich przypominają połączony z drzewem szkielet jelenia. Inne przypominają bardziej człowieka z jelenią głową. Bardzo wysokie, 3-5 metrów, wydają przeróżne dźwięki, od bardzo niskiego wycia, przypominającego wycie jelenia, po dźwięki które przypominają nam typowe odgłosy lasu… skrzypienie gałęzi, stukanie w pnie jakby dzięcioł, a często, gdy ktoś wprowadza ciężką i energię, uderzenia w pnie, które niosą się echem po lesie. Zwierzęta reagują ogromnym respektem wobec tej prastarej istoty.
To istoty ściśle przypisane do konkretnej przestrzeni lasu, w dane rejony. Opiekowały się lasem i stworzeniami które go zamieszkują. Ale też i tymi, którzy przez las przechodzili, jeśli zachowywali do tegoż lasu szacunek i miłość. Pomagali w zbiorach leśnych darów, w łowach gdy zaszła taka potrzeba. Wskazywali dobre ścieżki, by nie pobłądzić, wyprowadzali zagubionych. Przeganiali tych, którzy tych wartości w sobie nie mieli. Ale prócz roli opiekuna, Leszy miał jeszcze rolę strażnika tzw Świętych Gajów. Były, nadal są, to miejsca newralgiczne w lasach, w których znajdywały (znajdują) się ważne przejścia, portale, miejsca mocy.
Dawniej ludzie wiedzieli, które części lasu są tymi miejscami i pamiętano, by stamtąd drzew nie ścinać. By nie naruszać tych przestrzeni. Chodzono tam w szacunku i spokoju, często podziękować bogom i Leszemu. Z czasem, kiedy te wartości i połączenie z mamą Ziemią zaczęło się zatracać, zaczęto wycinać święte gaje, a łowy traktować jak rozrywkę. Wtedy Leszy bronił z całą swą mocą tych miejsc i wtedy nadano mu miano potwora…
Czy Lesze nadal są wśród nas?
Tak. Są, choć coraz słabsze. Nigdy nie opuszczą swych lasów.
Widuję je regularnie w co starszych lasach, bo tam pokazują się jawniej. Widuję też drzewce, które im towarzyszą. Drzewce przypominają zwierzęta lub inne istoty (trochę hybrydzie), których ciała wyglądają jak stworzone z drzew, konarów, skał i mchu. Podobnie jak ciała Leszych.Ostatnio coraz częściej widuję też na różnych portalach świadectwa ludzi, którzy zarzekają się, że Leszego w lesie ujrzeli. Szukają kogoś, kto im uwierzy, bo gotowi zacząć martwić się o swoje zmysły. Pamiętajmy, że obecność tych istot jest absolutnie naturalna, są starsze od ludzi i pomagały przy powstawaniu piękna, którego teraz wiele ludzi nie docenia… A bez lasów, ludzie zginą sami. Ignorancja pozamykała Serca i Oczy.
Kiedyś, gdy wykonywałem zlecenie oczyszczania pewnego miejsca i przywrócenia pierwotnej mu harmonii, podszedł do mnie pewien Leszy. Był ranny, podpalony, cierpiący. Prosił mnie, bym odprowadził go do Nawii, bo jego las, las który był jego domem i którym się opiekował spłonął, a resztę ludzie wycięli w pień… nie mógł odejść sam, nie miał gdzie się podziać w świecie, w którym betonem zalewa się zieleń.Obecnie Lesze, jak i inne istoty lasu często przechodzą na wymiary i równolegle rzeczywistości, które powstają, tak samo jak duchy drzew, które nie chcą już brać udziału w nauce i budzeniu istot, które się pozamykały… mnóstwo tego typu zmian podziało się w marcu tego roku. Wiele bardzo starych drzew, choć w zdrowiu, będzie odchodzić. Wiele z mych przyjaciół ze Ślęży zamyka swoje portale, przejścia do światów tzw baśniowych oraz na inne wymiary. Trzeba mieć jednak świadomość, że bez duchów lasów, Leszych, istot i dusz drzew, las staje się makietą która runie - jak nie pod piłą, którą - niestety - słychać nieprzerwanie wszędzie, to pod podmuchem Strzyboga. A ludzie, którzy nie odnajdą połączenia z tym, co pierwotne, pozostaną na tej makiecie konsekwencji swej ignorancji.
Doceńmy istoty, które są wokół nas. Drzewa, które wciąż trwają i chcą, są otwarte na rozmowę z nami. Doceńmy duchy lasu, które manifestują swą obecność cały czas, by dać szansę jak największej ilości ludzi przypomnieć sobie prawdziwą wartość, którą zagubili dawno temu.
Czy jesteś Słowianinem?
Przekaz od Prasłowianki - Dobrawki
27 sierpnia 2023
Dziś medytując, zapytałem prasłowian, czy wśród nich aby kto nie chciałby przekazać czegoś ludziom. Zgłosiła się pewna młoda dziewczyna. Złote miała włosy, zaplecione w dwa warkocze, opadające jej na ramiona. Przedstawiła się jako Dobrawka, i tak oto zaczęła mówić…
Mówicie, siostry i bracia, żeście słowiańskim narodem.
Ale czy słowiańskości swojej nie ubraliście w modę?
Czy imponować wam zaczęli
ci oprawcy, co nas krwawo pogrzebali w ziemi?
Jako zapomnieliście czym słowiańskość płynęła.
Wstydem wam zaszło, co winno być dumą…
Sława nasza - pogardą waszą się stała i nudą.A Sława nasza to przecież ład i spokój,
i harmonia z wszelkim, co bogowie powili.
Nie topora machaniem i wojną sławilim.
My życia nie odbieraliśmy, a dbaliśmy o ciągłość jego
i w szacunku podchodzim do czego żywego.
Znać miłowanie nasze wszelkim ludom,
co wokół Mokoszy serca się budzą…
Ci co miłują - Słowianie, tak o nas mawiali.
Słowianie, ci Prawi, co z natury i słowa magami.Czy z nazwy samej nie jest już oczywiste?
Słowianie, lud słowa, więc winne one być czyste.
Jak czyste są dziś wasze słowa? Ile warte przysięgi?
Słowa plugawe przed Welesem składane…
na wiatr Strzyboga prędko są rzucane.
Nam prędzej umrzeć, niż nie zdzierżyć słowa,
co raz dane było przed obliczem boga.I dziwią się dziś, słowianie bez Słowa,
że ni do bogów, ni przodków wiedzie ich droga…
Że nie słuchają bogowie, gdy proszą o wsparcie.
O chwałę, o złoto i o siłę w walce.
O Prawdę proście, może zatem wtedy
oczy wasze się zwrócą przed oblicze Wedy.
Gdzie Prawda i honor, i harmonia w sercu,
tam klucz do spuścizny i do wyjścia z nędzy.Z zapomnienia kurzu otrząśniecie księgi,
co spisane przez Jagę są Wieczystym zaklęciem,
iż nikt, kto do Słowa nie przykłada wagi,
nie trafi nigdy do królestwa Nawii.Przemyślcie zatem dobrze, o bracia i siostry,
czy warto dla mody zapomnieć wartości?Co lud słowiański zapisał w ziemi,
i w skałach, i wodach i wśród drzew korzeni
czym Sława i Magia, i gdzie nasze bogi
Do tego bez Prawdy nie znajdziecie drogi.
Wampiry i warchoły
Rozpoznanie podczepienia
16 września 2023
Często spotykam się z tym, że ludzie którzy przyszli do mnie po pomoc nie potrafili dokonać pewnych zmian w swoim życiu, niezbędnych do tego, by proces na którym im zależało się rozpoczął. Nawet w przypadku najdrobniejszych zmian, takich jak poświęcenie na medytację 10min dziennie, czy oczyszczanie się podczas codziennego prysznica, kąpieli. Podarowanie domowikom kawałka chleba, zapalenie kadzidła czy świecy. To dla nich za dużo.Bywa że przychodzą, otrzymują pomoc, dziękują za nią, zarzekają się, że rozpoczną zmiany… A później idą do kolejnej osoby rozmawiać o tym samym problemie. I tak w koło, chcą się wygadać, a nie realnie rozwiązać problem i rozwijać się. Tkwią w pętli nakręcania problemu, o którego rozwiązanie i zamknięcie prosili.Dlaczego tak jest, że tyle osób wybiera gloryfikację swoich problemów i, chorób, nieszczęścia? Czemu pod maską szukania pomocy chcą tak naprawdę tylko współczucia i uwagi? Czemu nie wybierają rozwoju, skoro poszukują tej uwagi od rozwiniętych duchowo?Lenistwo i uzależnienie od pewnych istot potęgują strach i niemoc. Jest wiele bytów, które żerują na ludziach i blokują ich rozwój. Niełatwo je dostrzec, nawet tym co z energiami pracują na co dzień. Niełatwo je odciąć, bo ich żywiciel często sam jest na nie otwarty. A odcięciu silnej istoty pasożytniczej często towarzyszy uczucie pustki i skołowania przez jakiś czas.Takim bytem jest, dla przykładu, tzw Hym.Pasożytniczy byt wygląda jak cień, doskonale się kamufluje. Swojego żywiciela mami na różne sposoby, by od siebie uzależnić. Często prześladuje osoby z depresją, z niedocenienie siebie, uległych, niepewnych. Przez moment daje im poczucie, którego tak bardzo potrzebują, a za chwilę, bardzo skutecznie, nakazuje wyrządzić żywicielowi jakąś krzywdę. Czy ta krzywda będzie psychiczna, fizyczna czy duchowa to już sprawa indywidualna. Może nakazać samookaleczanie, kłótnie (z innymi bądź z samym sobą), wywoływać histerię, ból, lenistwo, niemoc… i w ten sposób czerpie energię. Na podobnych zasadach egzystują Warchoły, które jednak żywią się typowo energią kłótni i agresji, więc do takich zachowań prowokują swoje ofiary.
Jest też wiele rodzajów różnych wampirów, które sprytnie się podczepiają. Je już dostrzec Widzącym łatwiej, jednak wcale nie jest łatwo je od człowieka oddzielić. Oczywiście, w zależności od wampira, bo jest ich wiele gatunków i każdy ma zupełnie inną osobowość i swoje priorytety. Niewprawnym niełatwo je odróżnić, bo często wyglądają na pozór bardzo podobnie do ludzi, więc czasami udają opiekuna rodowego bądź zmarłego danej osoby.
Wąpierze znane były ludzkości od zarania dziejów. W średniowieczu, jak wiele innych istot, znajdowały się na jednym i tym samym w pełni wymiarze, co ludzie. Po koniunkcji, która nastąpiła u kresu średniowiecza, wymiary nieco rozdzieliły się, ale istoty nadal mogą żerować, korzystając na zapomnianej już przez większość ludzi wiedzy o "świecie energii".
(Wampir (1895) Edvard Munch)
Mówi się czasami na niektórych ludzi, że są wampirami energetycznymi. Gdzieś w podświadomości jest zapis o wampirach i ostrzeżenie, ponieważ duch wyczuwa właśnie te istoty u niektórych ludzi.Ludzie, którzy takie wampirki karmią, najczęściej (choć nie zawsze) nieświadomie, zachowują się właśnie w sposób opisany na początku posta.Szukają uwagi, współczucia, zainteresowania - czyli świadomie ściągają energię z innych ludzi, bo brakuje im własnej. Z kolei tą energię przechwytuje wampir i pozostawia swoją ofiarę bez energii. No i co robi ów ofiara? Idzie do następnej osoby ze swoim problemem, którego nie chce rozwiązać - bo jak rozwiąże to nie będzie już żerować - by ściągnąć od kogoś jego energię.
(Philip Burne-Jones, Wampir, 1897)
Co należy zrobić, aby takiego wampira czy Hyma się pozbyć?Oczywiście, należy tą istotę od siebie odciąć. W tym mogę pomóc, bo z dużym doświadczeniem zajmuję się m.in właśnie odcinaniem od ludzi pewnych bytów.Następnie, zadać sobie pytanie czy mamy predyspozycje do przyciągania tego typu istot. Skoro wcześniej przyciągnęliśmy, to świadczy o tym, że mamy. Pamiętajcie, wąpierz oczekuje na swego rodzaju przyzwolenie by mógł na was żerować. Przyzwoleniem takim jest brak samodyscypliny. To oczekiwanie podania odpowiedzi na tacy, zamiast poszukania ich samojeden. To oczekiwanie, że ktoś za nas coś zrobi, a my otrzymamy profit. To wybranie po raz kolejny telewizora zamiast medytacji, rozwoju własnego. Czyli, jednym słowem bierność. Bierność jest jak ogłoszenie "chcę, by ktoś inny sterował mną i moim życiem".Bo tak naprawdę, jeśli przestaniecie dostarczać energię pasożytowi, to on sam odejdzie. Konsekwentne dążenie do samorozwoju sprawi, że nie będziecie atrakcyjni dla pasożytów.Samorozwój, rozwój własny jak same słowa wskazują, to rozwój w tobie, a nie rozwój poprzez pracę innych nad tobą.
Wąpierze a osoby pracujące z energiami
Czy zatem wszystkie osoby pracujące z energiami mają immunitet na podczepienia?Zacznijmy od tego, że nie każdy kto z energiami pracuje jest osobą rozwiniętą duchowo. W związku tym, nie każdy kto z energiami pracuje faktycznie powinien się tym zajmować, szczególnie jeśli chodzi o oczyszczanie innych istot. Ale jest jak jest, i często spotykacie takie osoby by nauczyć się je rozpoznawać.Sam spotkałem kilka takich osób. Więcej, niż bym sobie życzył, ale dzięki temu wzmocniłem swoje ochrony, które również podarowuję ludziom i zwierzętom po oczyszczaniu.Już zapewne słyszeliście, że osoby pracujące z energiami, uduchowione, częściej są atakowane, bo zwyczajnie ich pole energetyczne jest silniejsze i przepływ jej jar.Niektóre osoby świadomie atakują czy próbują się podczepiać pod innych "po fachu", bo brakuje im energii. I widzę, że takie osoby, gdy tylko odetnie się im drogę do siebie, postawi barierę energetyczną, zaczynają szukać innej drogi do mnie. Nagle piszą, dzwonią i chcą się "dogadać ", choć nigdy lub od lat nie zamieniliśmy ani słowa. I takież działania mają wobec ludzi, którym oferują pomoc. Wyłapują jednostki, zagadują po cichu, i ściągają energię. Trochę dla siebie, trochę dla podczepionej istoty. Tym samym dają drogę tym istotom do podczepienia się pod was. Jest to ten sam mechanizm, co w przypadku wymienionych wcześniej wampirzych ofiar. A owi też czekają na wasze przyzwolenie, czy dacie się wciągnąć, bo przecież padła tylko propozycja.Często, gdy taka istota podczepia się pod osoby z tzw "potencjałami" oferuje swoją pomoc, wzmocnienie czy otwarcie zupełnie nowych potencjałów i przez to ów osoba nie chce się podczepieńca pozbyć, bo osiągnęli w pewien sposób symbiozę.Niektórzy, bo też miałem takie sytuacje, przychodzili i mówili wprost, że chcą moich zdolności, by dostać się do pewnych miejsc, lub mojej energii, tak po prostu lub za “wymianę”… Choć w tych przypadkach to też kwestia [przejęcia/podczepień] pewnych istot pozaziemskich.Oczywiście, każdemu zdarza się ulegać pewnym emocjom, niechęci czy oceniać kogoś. Ważne, by korygować swoje myśli i słowa, nauczyć się na popełnionych błędach, bo każdy z nich niesie lekcję, która prowadzi do samorozwoju. Pod warunkiem, oczywiście, że jesteśmy gotowi stanąć w prawdzie i ją przyjąć.
Czy każdy wampir jest zły?
Zło to pojęcie nadane przez religię chrześcijańską. Nikt nie jest ani zły, ani dobry. Światło i mrok także nie noszą takiego obciążenia energetycznego, jak w tych czasach zwykło się kojarzyć.Dużo wampirów nie jest wcale taka straszna, jak się wydaje. Przynajmniej moim odczuciu.Sam podczas swojej pracy spotykam wiele istot przy ludziach. W tym wampiry właśnie.Spotkałem przynajmniej dwa wampiry, niezwykle inteligentne i rozwinięte istoty bardzo pożyteczne - w moim odczuciu. Pożyteczne, oczywiście nie dla osoby, która go karmi, ale dla świata w szerszym znaczeniu.Otóż wampiry te żerowały na ludziach o niskich wibracjach, karmiąc się ich negatywną energią. To byli ludzie wiecznie niezadowoleni, narzekający, mający pretensje do wszystkich, nieszanujących bliskich. Czasem agresywni. Całkowicie niezdolni do samorozwoju - bo tak wybrali. Bo mieli tylko roszczenia w sobie. I te wspomniane wampiry, karmiąc się tymi energiami, nie dopuszczały do rozlewania się ich na przestrzeń i bliskich tej osoby. Osoba, owszem, słabła i chorowała, ale to samo działoby się z nią, gdyby tegoż wampira przy tym nie było, tylko że dodatkowo ucierpieliby też jego bliscy.Te wampiry są skłonne do współpracy i rozmowy z pełną kulturą osobistą. Poproszone, odchodzą bez walki i trudności.
D Z I A D Y
Pradawny rytuał odprowadzania dusz zmarłych
17 października 2023
Jesień to szczególny czas w cyklu rocznym Słowian. Weles otwiera wtenczas bramy Nawii, zacierają się granice między Jawią - światem żywych a Nawią - światem umarłych. Nawet osoby, które nie są szczególnie wrażliwe na energię, lub dopiero zaczynają się na nią wyczulać, odczuwają specyficzny “klimat” jesieni. Ci, którzy z energiami pracują, czują wyraźnie tchnienie Nawii, jej magię która wzmaga się w tym okresie oraz coraz częściej zaczynamy wyczuwać i dostrzegać dusze. Tych, którzy przyszli odwiedzić bliskich, coś przekazać, oraz tych, które proszą o pomoc w przeprowadzeniu na tamten świat.
Dziadami nazywano naszych przodków, stąd nazwa święta, które zbliża się i swoją noc będzie miało niebawem, natomiast święto to obrzędy i rytuały, które mają na celu pomóc w przejściu duszom, które z jakichś przyczyn nie chcą lub nie mogą przejść same, oczyszczania rodów, ale też możliwość obcowania z przodkami w radosnej atmosferze. Dokończenia spraw, zaproszenia, podziękowania, wybaczenia i docenienia. Wiedziano dawniej, że śmierć nie jest końcem, a początkiem innego etapu życia duszy, nie kojarzyła się więc źle czy smutno.
Jak przy każdym dużym święcie z cyklu rocznego u Słowian, świętowanie nie przypadało na jeden konkretny dzień, a utrzymywało się poniekąd przez cały cykl - czyli “atmosfera” danego święta, zwyczaje związane z Jasną lub Ciemną porą roku, pamięć i świadomość tego, jaki cykl dzieje się na Ziemi, trwało w codzienności. Oczekiwanie na ponowne pojawienie się zmarłych przodków pośród żyjących rozpoczynano więc z końcem lata, od pierwszych chłodniejszych dni.
Im bliżej rytuałów związanych z Dziadami, chowano ostre przedmioty, jak narzędzia, broń, a nawet igły, unikano szycia w tym czasie, by “nie przyszyć duszy do skrawka materiału”, ale ogólnie chodziło o to, że bardzo dbano by podczas goszczenia przodków nie było niczego, co mogłoby wywołać traumy (ktoś z przodków mógł zginąć od ostrego narzędzia), by nie było w pobliżu niczego, co mogłoby kojarzyć się niesympatycznie, nawet przysłowiowej szpilki czy igły, którą można komuś wbić.
Dziś mawia się o nieużywaniu żadnych metalowych rzeczy w tym czasie, nawet sztućców, to wzięło się właśnie od tego zwyczaju chowania narzędzi i broni, sztućce dawniej były drewniane, a metal kojarzyć się może przodkom z bronią. Ja jednak nie spotkałem żadnej duszy, która przeraziłaby się czegoś metalowego, a sporo ich już odprowadziłem :) Wyjątkiem są amulety, których częścią jest metal, a są tworzone by chronić i odstraszać zjawy.
Zostawiano dla dusz zmarłych oraz Domowików jedzenie i picie, w chatach, przed chatami… w późniejszych czasach, co można aktualnie też zauważyć, zostawiano ten poczęstunek na grobach. Przed chrześcijaństwem Słowianie palili ciała zmarłych, toteż im dalej pamięcią sięgnąć wstecz, tym mniej grobów było, a przyjmowanie dusz w domach było naturalne.
Powszechnie uważa się, że nie powinno się używać soli do potraw podzielonych ze zmarłymi, zarówno w okresie Dziadów jak i Szczodrych Godów. Mawiają, że sól odstrasza duchy. Czy jest to prawda? Sól kamienna jest cenna gdy chcemy wytyczyć granicę, bezpieczną przestrzeń, by to co złe nie przeszło przez próg czy krąg… sól tworzy pewną barierę przed tym, co chce nam zrobić niesympatyczność, ale jeśli duchy naszych przodków nie mają takich zamiarów, to i sól nie zaszkodzi, ani nie odstraszy ich w żaden sposób :)
Obowiązkowo wręcz w okresie Dziadów i Szczodrych Godów używano maku niemal w każdej potrawie (a nie używano go wcale w czasie pory Jasnej). Mak jest symbolem śmierci i pozwalał na przekroczenie granicy między światami żywych i umarłych.
Kraboszka z Opola, X-XI w
Podczas rytuału wołchw nie używał soli do wyznaczenia kręgu wokół Żywego Ognia (obiata również była bez soli). Rytuał odbywał się by pomóc tym, którzy nie mogli lub nie chcieli przejść do Nawii, a więc po części tym, którzy mieli coś “na sumieniu”, wobec czego nie należało się odgradzać żadnymi barierami, bo chodziło o dopuszczenie takich Zjaw i Istot do oczyszczenia i uwolnienia (np z klątw). Jedynym wyjątkiem były tu Kraboszki, maski które stanowiły swego rodzaju barierę ochronną dla tego, kto je nosił, dlatego wszyscy uczestnicy rytuału zasłaniali nimi twarze. Wyjątkiem był wołchw, na którym miały się skupić ewentualne ataki, a jako pośrednik między światem Jawii i Nawii, nie potrzebował takiej ochrony.
Żywy Ogień palono wokół osad, podczas obrzędu oraz w domach. Ten zwyczaj zachował się, choć na mniejszą skalę i bez świadomości, do dzisiaj, kiedy palicie znicze na grobach zmarłych. Zachęcam do rozpalenia ognia też w domach, by zaprosić przodków do wspólnego biesiadowania, bo ono w ich towarzystwie było nieodłączną częścią Dziadów u dawnych Słowian. Zapalając świecę, napełnijcie ogień intencją, zostawcie trochę makowca i miodu dla dusz które was odwiedzą i dla Domowników, którzy domów waszych doglądają. Poproście o przekaz, jeśli macie ochotę, wczujcie się w to, co dookoła, byście poczuli przodków swoich i opiekunów przy sobie. Wyślijcie w wieczór Dziadowy intencję, by wszelkie dusze, które utknęły pomiędzy światami, odnalazły swój spokój i przeszły dalej.
Samopoznanie
O wpisanych programach niedowiarstwa i "normalności"
15 października 2023
Bywa często, że ludzie sami sobie blokują drogę do rozwoju osobistego poprzez pewne wpojone im przez społeczeństwo wzorce zachowań. Bo tak wychowano, bo nikt nie wierzy już w to, co wiedzieli nasi przodkowie... Ja od kołyski miałem pewne predyspozycje, jak np świadomość i pamięć równoległych rzeczywistości. Pamiętam swoje myśli z okresu wczesnego niemowlęctwa, kiedy teoretycznie niemowlak nie powinien rozkminiać nad złożonością wszechświatów, a jednak robiłem to jadąc w wózku na spacer. Od maleńkiego widywałem duchy, ufo i tzw potwory. W nastoletnich latach uczyłem się medytować, ale intuicyjnie, sam. Nawiązywałem kontakt z różnymi istotami, których dla większości okiem fizycznym niesposób zobaczyć. Nie zawsze były to sympatyczne istoty, ale to właśnie one nauczyły mnie - chcąc nie chcąc - widzenia i czucia energii oraz kontrolowania jej przepływu.Bywa często, że dzieci im młodsze tym więcej pamiętają z poprzednich żyć, oraz że z biegiem czasu zapominają te wspomnienia. U mnie to się nie wydarzyło, z biegiem czasu pamiętam ich coraz więcej. Dziś moja pamięć sięga wielu wcieleń tu, na Ziemi (nie tylko w ludzkim ciele), ale też wykracza daleko poza Ziemię, w inny zupełnie świat. Moją drogą stała się chęć poznania prawdy i określiłem swoje jestestwo w prawdzie. I to właśnie ta droga doprowadziła mnie do dawnych bogów. I, oczywiście, zawsze się znajdą osoby, które wezmą mnie za wariata. I programy, które już dawno przełamane, czasem się odzywają i pojawia się pytanie, czy ja aby sobie tego wszystko nie wymyśliłem...? I to jest największy sabotaż, jaki można sobie zrobić. Ale to też test jestestwa, czy ufasz sobie i wierzysz w siebie, nawet jeśli wszyscy dookoła zwątpią. Czy powiesz prawdę, którą widzisz i czujesz nawet jeśli wiesz, że nikt w nią nie uwierzy. Gdyby to, co robię, czuję i przekazuję nie byłoby prawdą, nie byłoby ludzi, którzy do mnie przychodzą, by tę prawdę usłyszeć. Nie byłoby podziękowań, cudownych uzdrowień, wdzięczności setek istnień, a jednak są. Nie wiedziałbym tego, co wiem z wglądów w przestrzeń osób, których nawet nie znam. A przecież wiem to.Moje zdolności nie są nadzwyczajne. Tak naprawdę każdy z nas je ma i były one naturalnym stanem za czasów Prasłowian. Ty też je masz, tylko trzeba przekonać swój umysł, że dał się oszukać i otworzyć go na Prawedę.
Zapewne obił ci się o uszy powszechny mit, że ludzie używają jedynie 10% swojego mózgu. Że tylko tyle jest aktywne. Ten procent podnoszono, czasem mówiono, że 20, czasem że 30%... Niezwykle mało, prawda?
Badaniami udowodniono też, że osoby biegłe w medytacji potrafią aktywować pozostałe obszary mózgu, jak i również jedna osoba [świadomie] medytująca ma wpływ na kilka tysięcy zupełnie różnych osób. Telepatia, jasnowidzenie i wiele innych możliwości jest aktywowana w owych "nieaktywnych" partiach.Ja rozmawiam nie tylko z ludźmi i zwierzętami. Słyszę też bogów, drzewa, rośliny, głazy... kamienie i minerały, które dobieram do amuletów. Słyszę duchy i istoty folkloru, jak i również je widzę. Uczę... a raczej przypominam o nich, tak samo jak o bogach dawnych. I wy też to wszystko potraficie, tylko ktoś wam kiedyś powiedział, że nie i w to uwierzyliście. Oczywiście, żeby dojść do pewnych etapów potrzeba włożyć dużo pracy. Przede wszystkim takiej opartej na wierności pewnym wartościom oraz na samodyscyplinie. Najważniejszą zasadą jest to, że co siejesz, to zbierasz. Kto sieje wiatr, ten zbiera burze. Trzeba być zawsze świadomym nie tylko swoich czynów i słów, ale także myśli, dlatego że każda myśl (tak samo jak słowa i czyny), to energia która w zwrocie da ci taki sam ładunek, jak posiadała.
Niech zawsze będzie to ładunek pozytywny.
- Wołchw Wilkiem zwany
Podczepienia
Jak rozpoznać negatywną ingerencję w naszą przestrzeń?
28 maja 2024
Kilka porad dla osób Widzących i medytujących, oraz tych którzy nie Widzą lub Widzieć nie chcą.Pierwszym sygnałem od naszej duszy i/lub opiekunów są Przebłyski.
Nie każdy jest “dostrojony” do tego sygnału, bo jest bardzo subtelny i trwa ułamki sekund. Są to obrazy ukazujące nam dokładnie co lub kto narusza naszą przestrzeń. Jest to swego rodzaju alarm naszego aurycznego pola, ostrzeżenie, że ktoś już jest w naszej przestrzeni, by zareagować na to, nim zacznie na nas wpływać.Jeśli przeoczymy lub nie zareagujemy w chwilach Przebłysków, zwykle niedługo po tym pojawiają się natarczywie myśli o negatywnym wydźwięku (wywołujące w nas negatywne emocje), które przychodzą bez naszej świadomej ingerencji, które zauważamy i chcemy blokować, ale pomimo tego są nam “wszczepiane”. To oznacza, że nasza przestrzeń już została zainfekowana i ktoś lub coś aktywnie zaczyna ciągnąć od nas energię.Często, ale NIE zawsze, osoba której owe myśli dotyczą jest sprawcą podczepienia, natomiast kiedy myśli i przebłyski dotyczą nie konkretnej osoby, ale zdarzeń, samych siebie lub różnych osób, zwykle mamy tu do czynienia z podczepieniem pewnych bytów, a nie ludzi.W dalszych etapach dochodzi ból głowy. I umiejscowienie tego bólu również może dostarczyć nam odpowiedzi na to, z jakiego rodzaju podczepieniem mamy do czynienia.
Podczepienia pochodzące od ludzi najczęściej odczuwamy z tyłu głowy, dokładnie w części kości ciemieniowej. Podczepienia różnych bytów i istot odczuwalne są w różnych, często jednostronnych częściach głowy (i nie tylko), natomiast oddziaływanie pewnych technologii ORAZ magii odczuwamy na skroniach, nad oczami i/lub w miejscu Trzeciego Oka.
Kolejne etapy, to już zmiana zachowania, reakcji, bóle, zmęczenie, utrata zdrowia fizycznego i psychicznego.Jeśli mamy wizje i medytujemy, to chyba jasne co zrobić ;) Poniższymi metodami jednak nadal można się wesprzeć, a często wystarczają, by w początkowych etapach ataków energetycznych uporać się z problemem.Pierwszym, co można zrobić, jeśli nie medytujemy czy nie mamy wizji, to oczywiście, poprosić swoich opiekunów o ingerencję. Następnie okadzamy dymem siebie i przestrzeń w której mieszkamy.
Jako kadzidła można użyć wiązanek z łopianu i jałowca, gałązek bukowych lub brzozowych, można użyć też szałwii albo palo santo.
Kadzidła żywiczne, stożkowe czy inne pachnące które możemy znaleźć w sklepach, niestety, nie nadają się i nie wystarczają do oczyszczania w przypadku, gdy już jesteśmy atakowani.
Należy pamiętać, by okadzając dom/mieszkanie robić to dokładnie i nie pomijać kątów ani szaf (!). Nie chodzić w kółko bez ładu i składu, tylko metodycznie od najdalej oddzielonej ściany od drzwi, przesuwać się w ich stronę tyłem. Po skończonym rytuale, mieszkanie należy przewietrzyć, najlepiej z przeciągiem.W każdym z przypadków następnym, co można zrobić by się obronić, jest roztwór wody z solą kamienną(!) - przemywamy nią głowę - miejsca w których odczuwamy dyskomfort.
Sól kamienna zawsze była i nadal jest jednym z najlepiej działających “oczyszczaczy” energetycznych, jakie dostaliśmy w tym świecie. I, zwykle, jest dostępna dla każdego w każdym momencie.
Dobrze sprawdza się też kąpiel z ową solą i ziołami np piołun, szałwia, lawenda.Jeśli po tych metodach nie odczujemy ulgi, warto rozważyć zasięgnięcie pomocy u kogoś, kto zajmuje się oczyszczaniem energetycznym. Polecam się ;)
Przejdźmy do profilaktyki.Co przodkowie nasi widzieli, biżuteria nie stanowi jedynie dodatku ozdobnego, ale przede wszystkim ma (powinna mieć) działanie ochronne i odbijające.
Pomogą amulety, miedziana biżuteria, kamienie tj.
Czarny obsydian, czarny turmalin, czaroit - w szczególności przed magią i urokami
Ametyst, kryształ górski, fluoryt - w przypadku oczyszczania swojej przestrzeni, pola aurycznego.Należy pamiętać, że kamienie należy co jakiś czas oczyszczać - np umyć pod zimną bieżącą wodą i zostawić na jakiś czas w wodzie, bo gromadzą w sobie zapisy energetyczne.
Amulety i biżuterię należy oczyszczać dymem oraz ładować - w zależności od rodzaju - energią lunarną, solarną lub przy ogniu (ognisko, świeca), albo na kamieniach pochodzących ze starych, naturalnych przestrzeni o pozytywnej energetyce.Sól kamienna w rogach pomieszczeń, na parapecie pod progiem (co jakiś czas należy ją wymieniać).Świeże żołędzie, kasztany w czasie pory Ciemnej chronią przed upiorami, i duszami o intencjach negatywnych. Trzeba je jednak wymieniać, bo podobnie jak sól, wciągają w siebie te energie.Czerwona wstążka wiązana intencją: nad drzwiami wejściowymi, przy kołysce, w stajni, wszędzie tam, gdzie chcemy stworzyć bezpieczną przestrzeń.
- Wołchw Wilkiem zwany